Witam serdecznie i bez zbędnych wstępów zapraszam na recenzję oleju Heenara.
Cena: Zakupiłam go przez internet. 100ml kosztowało ok 20zł(niestety nie pamiętam dokładnie), a na przesyłkę złożyłam się z koleżanką. Nie jest źle, zwłaszcze że większą pojemność(200ml) bardziej opłaca się kupić. Ale niestety w tym sklepie, w którym zamawiałam, akurat nie było.
Zapach: Niewyczuwalny, przynajmniej dla mnie. Oceniam ten fakt na plus. Bo po umyciu i tak by pięknego zapachu czuć na włosach nie było, a smród bywa uciążliwy.
Dostępność: Sklepy internetowe. Nie wiem, czy w większych miastach można go kupić stacjonarnie, póki co w Warszawie nie znam takiego miejsca. Jakbyście wiedziały- proszę, dajcie znać :)
Opakowanie: Przezroczyste, co mnie się bardzo podoba. Niestety dozownik odrobinę mi nie odpowiada- kiedy nie rozpuścimy do końca oleju ciężko wydobyć olej, trzeba całkowicie rozkręcać opakowanie. Ja jestem leniem i nie chciało mi się oleju do końca rozcieńczać, więc się męczyłam. poza tym po nieustannym zanurzaniu w wodzie napisy zaczynają się marszczyć, są to w końcu tylko papierowe naklejki. Ale nie znikły całkowicie, więc nie będę nadto narzekać. Jednak opakowanie jest szczelne, więc pozostanę neutralna.
Konsystencja: Olej ten jest na bazie oleju kokosowego, więc w temperaturze pokojowej(ok. 20 stopni Celcjusza) ma konsystencję stałą. Trochę to uciążliwe, ale po zanurzeniu w misce z gorącą wodą z kranu po minucie ma konsystencję ciekłą. Przyjemnie się rozprowadza, nie jest, o dziwo, tłusty!
Wydajność: Buteleczka o pojemności 100ml wystarczyła mi na dokładnie 1,5 miesiąca regularnego olejowania włosów 3 razy w tygodniu. Jestme więc zadowolona.
Skład:
Cocos Nucifera (Coconut Oil) - Olej kokosowy
Eclipta Alba(Maka) - Niestety, również przyciemnia włosy
Emblic Myrobalan (Amla) - Olej Amla (ma właściwości przyciemniające i niestety zauważam efekty działąnia tego skłądniku)
Herrestis Monniera (Brahmi) - Olej Brahmi
Hibiscus Rosasinesis (Jaswand) - Olej z róży chińskiej
Azadirachta Indica (Neem) - Olej z Nasion Neem - śmierdzący códotwórca dla skalpu, podobno łagodzi jego swędzenie i różne choroby. Mam czysty olej neem ale okropnie on śmierdzi, a i używać można go w niewielkiej ilości, więc nie chce się skończyć. Jednak w tej mieszance smrodku nie czułam.
Hedychium Spicatum (Kapoorkachli) -
Lawsonia Alba (Mehendi) - Olej z lawsonii bezbronnej(hennę się z niej robi)
Prunus Amygdalus (Almond) - Olej ze słodkich migdałów
Aloe Barbadensis (Kumari) - Olej z aloesu
Działanie:
Pomimo, że instrukcja na opakowaniu doradza trzymanie oleju na włosach 10-15 minut ja nakłam go jak każdy olej- na 1-2 godziny. Następnie myłam włosy szamponem z lub bez sls'ów bądź innych mocnych siarczanów.
Co myślę o tym oleju? Jest genialny! To absolutny hit kosmetyczny nie tylko tej jesieni, ale również całego mojego włosomaniactwa. Pierwszy olej, który działa na moich włosach tak spektakularnie. Co mam na myśli mówiąc "spektakularność"? Otóż: pozostawia moje włosy niesamowicie śliskie i gładkie, miękkie i błyszczące. Jak po hennie! On je naprawdę odżywia. W dotyku są jedwabiste, jak po użyciu silikonów, ale nie kleją się jak po nich, nie mam wrażenia że coś je oblepia- jest to naturalny efekt. Jeśli kiedyś myślałyście, że macie miękkie czy błyszczące włosy to byłyście w błędzie. Ja to zrozumiałam dopiero po użyciu tego cuda. Nie wiedziałam do tej pory co to blask czy miękkość, dopiero z Heenarą je odkryłam. Nawet w centrum handlowym dostałam kilka komplementów od zupełnie mi obcych ludzi! Ten olej naprawdę działa. Oczywiście zapewne nie wszystkim z Was przypadnie do gustu, ale jeśli do tej pory nie znalazłyście tego jednego jedynego, polecam Wam wypróbowanie właśnie tego kosmetyku.
W ramach wyjaśnienia dodam może jeszcze, że moje włosy przez ostatnie 1,5 roku nienawidził się z olejem kokosowym, jak to wysokoporowate. Ale ostatnio nie dość, że lubią ten kosmetyk(co prawda nie jest to czysty olej kokosowy, ale jednak jest go w nim najwięcej), to i nie zachowują się jak wysokoporowate. Chyba spokojnie mogę powiedzieć, że moje włosy są średnio porowate. Po ponad roku włosomaniactwa.. Ale radość jest ogromna. Więc jeśli chcecie się poddać- nie róbcie tego. Warto czekać!
A Wy używałyście tego oleju?
Nie znam tego olejku, ale chętnie wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńnie znam go, ale Twoja recenza jest bardzo zachęcająca
OdpowiedzUsuńmam znizkę -10% w helfach to może się skuszę:)
OdpowiedzUsuńSuper, że się tak dobrze u Ciebie sprawdził. Nigdy nie słyszałam o olejach Heenara :) Ja bardzo chętnie sięgam po Oilmedicę :)
OdpowiedzUsuńale kusisz, a pułki się uginają :D ciekawiła mnie kiedyś, potem zapomniałam, a dzięki Tobie znowu mam chęć trzymania jej na włosach, tu i teraz! :D
OdpowiedzUsuńJa też zauważyłam wyraźne zmiany dopiero po roku włosomaniactwa ;)
OdpowiedzUsuńSpróbowałabym, ale skoro przyciemnia to raczej się nie skuszę :(
Może się na niego skuszę przy następnych zakupach włosowych
OdpowiedzUsuńMam go zapisanego na liście :)
OdpowiedzUsuńJeśli u Ciebie się sprawdza, powinien się sprawdzić również na moich włosach!
Jak na takie działanie to cena jest nawet niezła ;)
OdpowiedzUsuńbardzooo przypadł mi do gustu :) uwielbiam jego działanie :)
OdpowiedzUsuńUżywałam Bhringraja, a heenarę mam w proszku, dodałam do oleju i kręcę sobie swój własny :)
OdpowiedzUsuńDostałam go kiedyś od koleżanki, bo u niej zupełnie się nie sprawdzał. Co ciekawe u mnie zapach oleju potrafił utrzymywać się nawet tydzień czasu, pomimo, że myłam głowę siarczanami nawet 3 razy w tygodniu. Moim zdaniem ma bardzo mocny zapach i nie każdemu musi odpowiadać. Na początku zapach bardzo mi się podobał, ale już po dwóch miesiącach miałam go dość. Jeżeli chodzi o działanie, u mnie tak sobie. Puszył mi trochę włosy :) Myślę jednak, że jest to olej warty swojej uwagi, bo ma przepiękny skład i może zdziałać cuda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A wygląda tak nie pozornie ;p Musze go kiedyś kupić, na razie niestety dużo innych wydatków ;p Portfel świeci pustkami
OdpowiedzUsuńhmmm narazie olejków mi nie brakuje, może kiedyś ;p
OdpowiedzUsuńMa niestety składnik, którego moje włosy nie lubią - olej kokosowy. Szkoda.
OdpowiedzUsuńO popatrz... Jaki fajny olej :) A wygląda tak niepozornie.. Z chęcią bym go przetestowała.
OdpowiedzUsuńCzeka na mnie w pudełku. Bardzo lubię hennę (a właściwie mieszankę ziołową) heenara, więc nie mogłabym ominąć i olejku. Jestem pewna, że u mnie się też sprawdzi i dobiorę się do niego zaraz po zdenkowaniu obecnego olejku.
OdpowiedzUsuńPolecam kupić go na Deesis - zapłaciłam niecałe 20 złotych za 200 ml.
Nałożyłam raz go na włosy, patrzę na skład.... kokos!!!!!! a że byłam przed imprezą chciałam, żeby moje włosy wyglądały dobrze, dołożyłam szybko oleju rycynowego na włosy. Podejrzewam, że sam by się nie sprawdził, bo po nałożeniu zaczęły dziwnie odstawać (być może wpadłam w panikę :D) Ale jeszcze go spróbuje solo, bo mnie bardzo ciekawi skoro sprawdził się na Twoich wysoko-porowatych włosach.
OdpowiedzUsuńPS. Wcierałam go w dłonie, bardzo pomaga na suchą skórę! :)
Pewnie wciągnął Cię rok akademicki, ale chciałam Ci napisać, żebyś wróciła do pisania w wolnej chwili. Żebyś nie myślała, że nikt nie zauważył zniknięcia i nikomu nie brakuje Twojego pisania. I zdjęć włosów! ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie - tęsknimy za cudownymi rudymi falami :)
Usuńnie używałam nigdy tego oleju, moim faworytem ostatnio stał się olejek łopianowy ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do wspólnej obserwacji, ja już
http://xiness.blogspot.com/
pozdrawiam ;]