Szampon ten kupiłam szukając czegoś, co by ukoiło swędzenie i wysuszenie skóry głowy. Niestety mój skalp jest bardzo wrażliwy i wiele produktów go podrażnia. Często muszę się też drapać.. Jedynym plusem jest właściwie to, że skóra głowy pozostaje biała, a nie jest tak czerwona jak kiedyś. No i nie mam już łupieżu, czy czymkolwiek te białe płatki na mojej głowie były. Jednak swędzenie pozostało, więc pokładałam w tym kosmetyku ogromne nadzieje, jako że jest przeznaczony do typowo suchej skóry głowy.
Dostępność: Tylko apteki, a i to nie wszystkie. I radzę się rozejrzeć, jeśli ktoś ma w planach jego kupno, bo ja zapytałam w kilku aptekach i okazało się, że w pierwszej, oddalonej o 300m od ostatniej szampon był aż o 10 zł droższy. Czasem warto się wstrzymać i zaoszczędzić kilka złotych :)
Opakowanie: Bardzo, bardzo, bardzo poręczne i solidne. Jest przeźroczyste, co pozwala zobaczyć, ile jeszcze jest w nim szamponu i wiemy, kiedy mniej-więcej trzeba będzie się wybrać do sklepu i kupić nowy. Dodatkowo bardzo łatwo odkręcić i zakręcić korkiem buteleczkę, nawet z mokrymi rękami podczas kąpieli. I jest bardzo szczelny. Poza tym po jego odkręceniu naszym oczkom ukazuje się nie ogromny otwór, jak przy np. odżywce z Hegronu, ale mała dziurka, która nie pozwoli ot tak wykapać szamponikowi do wanny, czy nad czym tam go odkręcimy. W dodatku opakowanie jest zrobione z takiego plastiku, że nie potrzeba regularnie podnosić ciężarków, żeby coś wyleciało nam na dłoń. Idealne.
Konsystencja: Gęsta i treściwa, przeźroczysta taka maź. Nie zleci sama z dłoni, ale pozwala bezproblemowo rozcieńczyć wodą, spienić i tak zaaplikować na głowę i włosy.
Zapach: Ja nie wyczuwałam żadnego, co mi się bardzo podobało. Nic mi się nie "gryzło" z zapachem kosmetyku, który nakładałam po nim.
Wydajność: Zachwycająca, jak na produkt o tak niewielkiej pojemności. Dodatkowo muszę zaznaczyć, że do umycia moich włosów zazwyczaj trzeba naprawdę dużo kosmetyku, ale tego szamponu bardzo mało ubywało. A moich włosów jest dużo, w dodatku są grube no i do najkrótszych nie należą, więc jestem pod wrażeniem.
Skład:
Aqua, disodium laureth sulfosuccinate, decyl glucoside, cocamidopropyl betaine, panthenol(producent podaje, że jest go 0,5%), peg-75 shea butter(wg. producenta jest go 1%), sucrose cocoate, gluconolactone, betaine, butylene glycol, tephrosia purpurea seed extract, peg-150 pentaerithrityl tetrastearate, peg-6 caprylic/capric glycerides, wheat amino acids, urea, diglycerin, sodium pcta, hydrolyzed wheat protein, sorbitol, lysine, allantoin, lactic acid, polyquanterium-7, sodium benzoate, phenoxyethanol, disodium edta, parfum
Miał być łagodny i delikatny, a tu wcale nie jest. Zawiera Disodium Laureth Sulfosuccinate- surfaktant anionowy, czyli taki sam jak Sodium Lauryl Sulfate, choć teoretycznie nieco łagodniejszy. I to na drugim miejscu, zaraz po wodzie. Czyli co? Porażka totalna. W dodatku zawiera surfaktant amfoteryczny(druga grupa, zaraz po tych anionowych), najsilniejszy z takowych, tj. Cocamidopropyl Betaine(co do której mam podejrzenie, które coraz bardziej się sprawdza, że jestem na nią uczulona i że to ona w głównej mierze wywołuje to swędzenie skalpu). Poza tym zawiera Pantenol(dość wysoko, chociaż zbyt dużego stężenia to on mieć nie może), masło Shea, betaine(nawilżający cukier z buraków), ekstrakt z kwiatu Tephrosia Purpurea(ciekawostką jest, że służy on zarówno jako trucizna dla rybek, jak i np. środek zmniejszający ból zębów i zmniejszający krwawienie), mocznik. Zawiera też cztery oblepiacze: PEG-75, PEG-150, PEG-6, polyquanterium-7, co czyni go tym samym niezgodnym z cg. I o ile PEG-150 jest łatwo zmywalny, tak inni jego współtowarzysze oblepiacze obecni w tym szamponie tacy nie są. Ale na moich włosach jakoś nie widać oblepienia i przeciążenia :)
Działanie: Co mnie chyba jeszcze bardziej od wydajności tego szamponu zdziwiło, to to jak świetnie on myje. Myślałam początkowo, że będzie taki łagodny i nie domyje mi żadnego oleju, o parafinie nie wspominając, a tu... włosy aż skrzypiały od czystości(nie, nie lubię tego). No i w sumie byłoby wszystko świetnie, bo domywa, jest wydajny, a włosy są po nim świeże, ale: nie złagodził swędzenia skóry głowy, jak swędziała, tak swędzi, a może nawet bardziej po jego użyciu. Nie nawilżył jej(tak, wiem że teoretycznie szampon nie jest na tyle długo na głowie, żeby coś zdziałać, ale jednak zanim ja umyję całe włosy to trochę trwa(zazwyczaj jakieś 4 minuty, a to zawsze coś). Ogólnie byłam jak najbardziej na tak dla tego kosmetyku, ale po przeanalizowaniu składu i porzuceniu nadziei na ukojenie skóry głowy zmieniłam swoje zdanie.
I tym samym powoli tracę nadzieję na znalezienie stacjonarnego szamponu idealnego, co by mnie nie podrażniał, nie swędziała mnie po nim głowa, a włosy nie były sianem. No bo taki szampon nie może być dla mnie ani za drogi, ani trudno dostępny, ani nie może mieć większości substancji myjących. Póki co mam jeszcze kilka pozycji do wypróbowania i zobaczymy, z czym zostanę.
A jak jest u was? Znalazłyście już szampon idealny? Polecicie coś?