piątek, 30 sierpnia 2013

Sierpniowe zużycia czyli projekt DENKO - sierpień

Witam serdecznie. Kolejny miesiąć dobiega końca(ach, jak ten czas szybko leci) a kolejne opakowania zostały przeze mnie zdenkowane. Ale, zanim zaproszę Was na zapoznanie się z moimi zużyciami z tego miesiąca- zapraszam Was do wspólnej zabawy! 

Wakacje zbliżają się końca. Nieważne, czy idziecie za kilka dni do szkoły(och, ależ ja bym chciała znów pójść i zobaczyć wszystkich z mojej klasy, te uczucia i emocje, nawet obgadywanie i denerwowanie się przy ściąganiu!), czy też tak jak ja macie jeszcze miesiąc odpoczynku, czy też chodzicie do pracy, macie inne obowiązki- pora upałów już się kończy. Nie marnujmy czasu, zróbmy sobie wieczor dla siebie. Spędźćcie czas tak, jak tego chcecie! Nawet, jeśli będzie to tylko pół godzinki. Pójdźćcie na imprezę. Zadzwońcie po przyjaciółkę/przyjaciela. Obejrzyjcie ulubiony film czy serial, przeczytajcie książkę czy nałóżcie na włosy olej. Zróbcie coś, co sprawi Wam przyjemność. Zatroszczcie się o siebie :) Bo przecież na to zasługujecie! 

Ja też wybywam za niedługo na żegnanie wakacji i zamierzam świetnie się bawić. A Wy, nawet jeśli spędzacie dzisiejszy wieczór w pracy- przesłuchajcie chociaż raz ulubionej piosenki i się uśmiechnijcie. Warto! :) Tak więc życzę Wam udanej zabawy! I zapraszam na denko.


1. Khadi Bezbarwna Henna Cassia/Senna - kilka dni temu znów nałożyłam Cassię na włosy, a o efektach jakie zobaczyłam tym razem napiszę w kolejnym poście, w którym też podsumuję sierpień w pielęgnacji włosów. A ogólnie o bezbarwnej hennie możecie przeczytać tutaj. Z pewnością kupię ponownie.
2. Kallos Serical, Crema al Latte - Mój ulubieniec. Ostatni jednak nie nakładałam kallosa na włosy jako maski, ale używałam go do ich mycia. Sprawdzał się świetnie! Ponadto to mój ulubiony żel do golenia nóg! To mój trzykrotny ulubieniec, a więcej możecie o nim przeczytać tutaj. Z pewnością kupię ponownie. 
3. Maybelline Affinitone - Totalna porażka. Kupiłam rok temu, nałożyłam na twarz dwa razy i.. zżółkłam. W rossmannie używałam kilka razy testera i zdawało się, że pasował najjaśniejszy odcień, ale w rzeczywistości totalnie się odcinał na twarzy. Kolejny podkład, który jest za ciemny. Nie kupię ponownie.
4. Pilomax Henna Wax - Bubel, o którym chcę jak najszybciej zapomnieć. Ładnie wygląda w opakowaniu, ale jest drogi i źle się nakłada na włosy, nie wspominając już o fakcie, że NIE DZIAŁA Więcej możecie o nim przeczytać tutaj. Nie kupię ponownie. 
5. Love 2MiX Organic szampon z efektem laminowania - Opakowanie jak widać się zepsuło. Szampon łądnie pachniał, był nawet wydajny, ale niestety skalp mnie od niego swędział, a włosy nie wyglądały ani gorzej, ani lepiej. Więcej możecie o nim przeczytać tutaj. Nie kupię ponownie.
6. Sensique zmywacz do paznokci o zapachu mango - Mój ulubieniec, jeśli chodzi o zmywacze. Jest wydajny, nie niszczy płytki paznokcia, zostawia ją ładnie błyszczącą i nawilżoną, śmierdzi znośnie, szybko zmywa lakier, jest tani, dostępny niestety jedynie w Naturze, ale... ja jestem mu wierna od kilku dobrych lat. Z pewnością kupię ponownie. 
7. Joanna Sensual, żel do golenia o zapachu melona - Kiedyś to był mój ulubieniec jeśli chodzi o golenie nóg, teraz wolę kallosa, lepiej nawilża. Ponadto ostatnio jakieś takie dziwne krostki po goleni zaczęły mi wyskakiwać, jakieś podrażnienie.. i zdecydowanie ten żel tw takich okolicznościach odpada. Nie wiem, czy kupię ponownie.
8. Vichy captail de soleil emulsja matująca SPF 50 - Z początku nie rozumiałam zachwytów nad tym filtrem, bo wcale nie ma tak wysokiej ochrony przed promieniami UVA(tylko 18 PPD) i był taki sobie, z skóra na początku używania trochę szczypała po jego nałożeniu. Teraz, kiedy się skończył a ja zaczęłam używać podobny filtr z La Roche Posay zaczynam doceniać Vichy. I już żałuję,  że nie dokupiłam kolejnego opakowania, bo podobno znów pojawi się w aptekach dopiero na kolejny okres letni. A co ja mam zrobić teraz?! Z pewnością kupię ponownie.
8. Green Pharmacy olejek łopianowy przeciwłupieżowy - Nie spisał się na moich włosach, a tym bardziej na skalpie. Więcej możecie o nim przeczytać tutaj. Nie kupię ponownie. 
10. Eveline Odżywka do paznokci 8w1 - Kolejny ulubieniec(duzo ich w tym miesiącu ;). Używam jej regularnie od roku, kiedy to stan moich paznokci był dramatyczny- łamały się, rozczwarzały, nie mogłam ich zapuścić, mimo że od urodzenia były mocne i zdrowe. Nie wiem, co się działo, w każdym razie po całkiem przypadkowym zakupie tej odzywki i już po tygodniu stosowania zauważyłam poprawę. A teraz nie pamiętam już, kiedy ostatni złamał mi się paznokieć(nie liczę tego, że czasem włożę palec w suwak i zacznę się zapinać... Z pewnością kupię ponownie.
11. Natur Vital aloesowa maska do włosów - Znów ulubieniec. Dociąża włosy, nawilża, cudownie się nakłada, pachnie znośnie i takie samo ma opakowanie. Ma całkiem w porządku cenę w stosunku do jakości, a więcej moich zachwytów możecie przeczytać tutaj. Z pewnością kupię ponownie. 
12. Isana żel pod prysznic z proteinami mleka - Żel kupiony w Rossmann'ie w promocyjnej cenie za 3zł. Wystarczył na ok. 1,5 miesiąca, pienił się średnio, mył, pachniał niezbyt intensywnie. Nie wiem, czy kupię ponownie. 
13. Bielenda Bawełna Kremowa emulcja do mycia twarzy - Ulubieniec i absolutny must have! Odkryłam ten kosmetyk całkiem przypadkiem, a pokochałam go już od pierwszego użycia! Emulsja ma niesamowity skład, domywa makijać, ale jest łagodna, nie podrażnia a wręcz koi i nawilża naszą skórę, ma dość mocny zapach ale można się do niego przyzwyczaić, jest wydajna, kosztuje ok. 10zł, słąbo dostępna, ale jej konsystencja jest obłędna. Jeśli byłyście fankami kremu do mycia twarzy z Alterry to ona jest jego godnym zastępcą!! Z pewnością kupię ponownie. I napisze jej osobną recenzję :)
14. Jantar (stara wersja) - Kolejną buteleczkę zużyłam, ale ta była jakaś bardziej wydajna- starczyła mi na prawie 3 miesiące!! Starego Jantara jak wiecie ubóstwiam, jest moim absolutnym ulubińcem, o czym mogłyście się przekonać czytając ten wpis. 

Tymczasem zostawiam Was z pytaniem: Czy z tą maską wszystko w porządku? 
Jestem zmuszona poprosić Was o pomoc. Kupiłam w lutym kilka kosmetyków BingoSpa z ich strony internetowej(mieli fajną promocję). Niektóre już zużyłam, inne stały w szafie i czekały na swoją kolej. Wczoraj wyjęłam Maskę z Blotem Karnalitowym(zafoliowana, nieotwierana wcześniej), otworzyłam ją i moim oczom ukazały się jakieś dziwne ciemne plamy, których wcześniej nie było. Sprawdziłam termin ważności i wszystko się zgadza- należy zużyć przed 2015rokiem. Ale trochę się boję jej używać. Myślicie, że wszystko z nią w porzadku? 
A oto zdjęcie:

Cała maska ma kremowo-szarą konsystencję, tylko na wierzchu są takie oto brązowo-brunatne plamy...

Mam nadzieję, że wiecie, o co chodzi i pomożecie mi.. :)
 Bawcie się dzisiaj dobrze i nie zapomnijcie- chociać 5min dla siebie samych, bo na to zasługujecie i jesteście ważne- dla mnie, dla waszych najbliższych i dla Was samych! Bawcie się dobrze w weekend! Pozdrawiam.

środa, 28 sierpnia 2013

Recenzja: Farmona - Odżywka do włosów rumiankowa, włosy rozjaśniane i blond

Witam serdecznie i zapraszam na recenzję kolejnej odżywki z firmy Farmona, tym razem w wersji rumiankowej. 


Cena: Niewielka, można ją dostać za niecałe 10zł.


Zapach: Inny niż wersji lnianej, o wiele ładniejszy! Pachnie kwiatowo, rumiankowo, kosmetycznie, delikatnie, kremowo i kobieco. Nie miałabym nic przeciwko temu, żeby były perfumy o takim samym zapachu jaki ma ten kosmetyk! Niestety nie utrzymuje się on na włosach. 


Wydajność: Identyczna jak wersji lnianej, starcza na kilka użyć. 


Konsystencja: Również taka sama jak wersji lnianej- wodnista i może spłynąć z ręki. 


Opakowanie: Identyczne jak innych odżywek z tej seri :) Śliski, ale miękki plastik, który może wyśliznąć się z ręki. Wygodny dozownik, bardzo praktyczny bo nie ma kłopotów z otwieraniem nawet mokrymi rękami. Nie jest przeźroczyste więc nie widać, ile kosmetyku zostało. 

Dostępność: Również, jak przy innych odzywkach z tej serii, można je dostać w osiedlowych sklepach kosmetycznych. W Rossmannie nie znajdziecie :)

Skład: 



Aqua - Woda
Behentrimonium Chloride - substancja aktywnie myjąca, konserwant, antystatyk
Cetyl Alcohol - Alkohol cetylowy - emolient tłusty, tworzy film na włosie, przez co pośrednio nawilża
Cetrimonium Chloride -  Czwartorzędowa sól amoniowa - wygładza, zmiękcza włosy, ułatwia spłukiwanie kosmetyku
Propylene Glycol - Glikol propylenowy - promotor przenikania, humektant
Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract - Ekstrakt z kwiatu rumianku - wysusza włosy, rozjaśnia je, nadaje złociste refleksy
Glycerin - Gliceryna - humektant, może puszyć włosy
Inulin - Inulina - substancja kondycjonująca włosy
Lauryldimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein - ?
Lauryldimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Starch - ?
Ceramide 3 - Lipidy - zmiękczają i kondycjonują
Milk Lipids - Lipidy mleka - emolienty
Nutyrospermum Parkii (Shea) Butter - Masło Shea - lubią je szczególnie włosy niskoporowate, odzywia je i nabłyszcza, te o wyższej porowatości może puszyć
Lactic Acid - Kwas l-mlekowy - ma własciwości nawilżające
Hydroxyethylcellulose - Hydroksyetyloceluloza - substancja zagęszczająca
Disodium EDTA - substancja helatująca
Diazolidinyl Urea - konserwant
Iodopropynyl Butylcarbamate - Butylokarbaminian Jodopropynylu - konserwant
Parfum - Zapach
Coumarin - Kumaryna - imituje zapach wysuszonej trawy

Dla objaśnienia: podkreśliłam składniki, które w składzie miała również ta odżywka. Jak widać obie opierają się na tych samych składnikach, jednak w odżywce lnianej było jeszcze pare dodatków, ta jest jakby okrojoną wersją tamtej. Ma kilka konserwantów, substancje zapachowe, ale przed nimi znajdują się substancje aktywne. Niestety i w tej substancje myjące sa na przodzie składu, jest ich więc najwięcej. Ponadto ma kilka substancji, których działania puszącego włosy jestem pewna: gliceryna, rumianek, masło shea. Skład mnie rozczarował, zwłaszcza że, jak wspominałam wcześniej, nie różni się prawie wcale od odżywki lnianej..

Działanie: Jak pamiętacie badź tez nie wersją lnianą zachwycona nie byłam, ale nabłyszczałą włosy i jakoś(ledow bo ledwo, ale zawsze) mogłam z nimi wytrzymać. Niestety, ta odżywka przypomniała mi dlaczego nie lubię kosmetyków o takiej własnie nazwie. Otóż: jest lekka, nie dociąża włosów, a wręcz je puszy, nie nabłyszcza(raczej matowi), sprawia, że są szorstkie w dotyku i tak lekkie, że latają na wszystkie strony. Nie rozjaśnia włosów, mimo że rumianek stoi wysoko w składzie, nie nadaje im złocistych refleksów. Ba, nawet jesli po jej zastosowaniu nakładałam na włosy silnie dociążające kosmetyki, których działania jestem pewna, nie dawały one rady! 
Odżywkę nakładałam albo na 20min. pod folię i ręcznik, albo na 5 min. i spłukiwałam. Obojętnie na ile zostawiona działała tak samo. Ponadto obietnice producenta, jaokby był to produkt dla włosów rozjaśnianych i blond.. no cóż, jesli miał podkreślić jasne włosy- nie udało mu się to, jednak może, MOŻE po dłyższym używaniu i bardziej regularnym(mnie opakowanie wystarczyło na 5 użyć i nie bedę kupowac następnego) udałoby się jakieś jaśniejsze tony z włosów wydobyć. Jednak o ile się orientuję, tak włosy rozjaśniane i blond są z reguły bardziej porowate, tak więc potrzebują dociążenia, którego ta odzywka raczej im nie zapewni. 
Jak dla mnie to jest bubel! 

A Wy używałyście rumiankowej odżywki Farmony? 

niedziela, 25 sierpnia 2013

Staję się filtromaniaczką - część I

Wiem, wiem, to miał być blog o włosach. Ale tak to już chyba jest, że człowiek wciąż chce się uczyć czegoś nowego, a czytanie składów kosmetyków(już nie tylko tych do włosów) stało się dla mnie nadzwyczaj pasjonujące. I nie, nie rezygnuję z włosomaniactwa. Moja kolejną "manią" staje się po prostu ta związana z filtrami :) Na razie jestem na początku swojej drogi, nie wiem jeszcze zbyt wiele i dlatego też postanowiłam zacząć pisać posty na ten temat. Tak to już ze mną jest, że jak zapiszę coś na papierze, to.. zgubię, wyrzucę przez przypadek albo inne fatum mnie dosięgnie. Nie zostaje mi nic innego jak zapisanie tych wszystkich informacji tutaj, na moim ukochanym blogu(kto by pomyślał, że blogowanie będzie mi sprawiać taką przyjemność? "ever" jakby to było dodane na fejsbuku ;). No ja na pewno nie, ale tak się stało. Tak więc oficjalnie rozpoczynam serię wpisów "Staję się filtromaniaczką", a każdy kolejny będzie rozszerzał poruszane przeze mnie kwestie i zagadnienia. Dziś więc, w tym poście, postaram się zgromadzić informacje wstępne, które są bardzo ogólne i stanowią podstawę, przynajmniej wg. mnie. Ah, i uprzedzę: nie mam fachowej wiedzy, nie wiem zbyt wiele, a wszystkie informacje jakie tutaj zamieszczam znalazłam w sieci. Wszystkie informacje, wybaczcie egoizm ale doceńcie szczerość, mają służyć przede wszystkim mojemu obeznaniu się z tym tematem tak, żebym go zrozumiała. Dlatego też będzie jak najmniej biochemicznego bełkotu, na którym się nie znam. Wszelkie uwagi od kogoś z fachową wiedzą mile widziane :) Jakiekolwiek próby dyskursu popieram i zachęcam do takowych, jeśli jednak ktoś chce podważać podane przeze mnie informacje proszę o poparcie swoich słów jakimś źródłem, jako że i ja piszę w oparciu o źródła i tylko to mnie przekonuje, chyba że postanowi wypowiedzieć się ekspert- jeśli więc dysponujesz profesjonalną wiedzą- podziel się, proszę, wspominając też o tym. 
I tak, to będzie długi wpis. Dobra, już zaczynam.

Każda z nas chyba spotkała się z takim enigmatycznym napisem na kosmetykach "SPF". Wiadomo, opakowania z takimi symbolami pojawiają się na półkach w okresie letnim/wakacyjnym, jak kto woli go nazywać. Co się za tym wszystkim kryje i czy UFO ma z tym coś wspólnego? TAK!!! Przynajmniej dla mnie. Dlaczego? Czytajcie dalej :)


Otóż, nasze ukochane Słoneczko wysyła na Ziemię światło. 
Światło słoneczne zawiera:
 40% promieni świetlnych widzialnych, 
59% podczerwonych cieplnych 
 1%  promieni UV(ang. UltraViolet czyli promieniowanie ultrafioletowe, nadfioletowe, niewidzialne dla ludzkiego oka).

  Promienie UV można podzielić na trzy rodzaje:



Cytat: "Fotony promieniowania UV obdarzone są dużą energią, tym większą, im krótsza odpowiada im fala elektromagnetyczna. Pochłaniane przez substancję mogą wpływać na jej właściwości fizyczne i chemiczne, wywoływać m.in. reakcje fotochemiczne: utlenianie, redukcję, rozkład i polimeryzację. Z tego względu ultrafiolet odznacza się dużą aktywnością biologiczną. Szczególnie silne działanie mutagenne i bakteriobójcze ma promieniowanie z zakresu C, nieco słabsze - odpowiednio UVB i UVA; absorbowane jest przez kwasy nukleinowe, zaburza przemianę materii w komórce i może spowodować jej zniszczenie. (...) Promienie UV ulegają odbiciu(...), co zwiększa ekspozycję na nie"


UVC - jak mówi powyższy obrazek jest najgroźniejsze, jednak warstwa ozonowa naszej atmosfery rozprasza je bądź pochłania niemal całkowicie, więc do nas ono nie dociera, jest najkrótsze: jego długość to 200-290nm*(większośc źródeł podaje te długości, ale na dwóch stronach było też 100-280nm). Można je odnaleźć w źródłach sztucznych, tj. germicidal lamp(ang. bakteriobójcza lampa?)
UVB(Burning - z ang. poparzenie) - Powoduje oparzenia słoneczne, katarakty, rumień, pigmentację(czyli opaleniznę), uszkadza DNA komórek, penetruje jednak tylko zewnętrzne warstwy skóry(naskórek). Pomimo tego odpowiedzialne jest za obniżenie odporności immunologicznej organizmu, przez co przyczynia się do zmian nowotworowych. Może powodować zaćmę. Jest wtedy, kiedy jest Słoneczko, nie przenika przez szkło(szyby w oknach czy te samochodowe), nie ma go w pochmurne dni. Jego długośc to 280-320nm*(w dwóch innych źródłach 280-315nm). Stanowi 5% docierającego do nas promieniowania UV.
Ma kilka pozytywnch efektów:
- umożliwia syntezę witaminki D,
- powoduje wzrost odporności skóry,
- przyspiesza rogowacenie naskórka.
To, jak wiele promieni UVB do nas dociera zależy m. in. od: położenia geograficznego, wysokości nad poziomem morza, czystości powietrza, położeniu Słońca na horyzoncie.

UVA(Aging- z ang. starzenie) - Stanowi 95% docierającego do nas promieniowania UV i nasila szkodliwe działanie UVB!!! Jest ciągle takie samo- kiedy świeci Słońce i kiedy pada deszcz, w lato i w zimie, PRZENIKA PRZEZ SZYBY. Jest stosowane w solariach. Nie uchroni nas przed nimi ani kapelusz, ani przebywanie w cieniu pod drzewkiem. Przyczynia się do pojawienia się reakcji fotouczulających i zmian nowotworowych, efekty jego działania w obrębie fotostarzenia się skóry nie są widoczne natychmiastowo, a dopiero po latach- to ono powoduje zmarszczki! Jego długość to 320-400nm*(inne źródła: 315-380nm). NIE ODKRYTO DO TEJ PORY POZYTYWNYCH EFEKTÓW EKSPOZYCJI NASZEJ SKÓRY NA TEN RODZAJ PROMIENIOWANIA. UVA dociera AŻ DO SKÓRY WŁAŚCIWEJ.

UVA dzieli się dodatkowo na:
UVA-I - czyli fale długie o długości 340-400nm*. To właśnie one DOCIERAJĄ DO SKÓRY WŁAŚCIWEJ
UVA-II - czyli fale krótkie o długości 320-340nm*, często zaliczane również do promieniowania UVB, ze względu na to, że oddziałują na naskórek, a nie skórę właściwą


Coś dla wzrokowców:
Jak wspominałam wcześniej UVB działają tylko na nasz naskórek, czyli epidermis. Naskórek zbudowany jest z keratynocytów i melanocytów przykrytych warstwą zrogowaciałych komórek. Naskórek dzieli się na warstwy. Świetnie ukazuje to poniższy rysunek: 

Na samej górze odnajdziemy warstwę rogową, następnie jasną, ziarnistą, kolczastą, oraz podstawną. Na samym dole jest błona podstawna.
Z kolei UVA docierają aż do skóry właściwej- dermis. Skóra właściwa zbudowana jest z tkanki łącznej(jej komórki to fibroblasty) i naczyń krwionośnych. 
Widzicie różnicę? 

Chcecie zobaczyć i usłyszeć na własne oczka co się dzieje? Szczerze polecam ten filmik. Jednak w połowie możecie sobie odpuścić, po typowo informacyjnym bla bla bla o ogólnym działaniu promieni UV, oczywiście następuje genialna konkluzja- NASZ SPECYFIK CIĘ OCHRONI! Teraz nie będę poruszała w ogóle kwestii ochrony, więc nie będę pisać na ten temat. Teraz jedynie mówię, co i jak z tym promieniowaniem.

Jakie skutki powoduje promieniowanie UVA i UVB?
(teraz trochę bełkotu biochemicznego)**:
" Promienie UV reagują z pigmentami melaniny znajdującymi się w skórze większości ludzi(albinosi tego barwniku nie mają, bo nie mają enzymu tyrozynazy, który przekształca prekursor melaniny w ten barwnik- mój przypisek). Wspomniany pigment to nasza pierwsza ochrona przed Słoneczkiem. Pochłaniają one groźne promienie UV, zanim zdążą one spowodować jakiekolwiek zniszczenia. Im jaśniejsza jest nasza karnacja, tym mniej melaniny, która mogłaby unieszkodliwiać promienie UV, posiadamy. Zbyt długa espozycja na Słońce powoduje poparzenie słoneczne, bo jest to za dużo dla naszej melaniny."
"Wolne rodniki: Promieniowanie UV jest jednym z głównych czynników powodujących powstanie wolnych rodników.  Wolne rodniki to niestabilne molekuły tlenu, które mają tylko jeden elektron zamiast dwóch. Ponieważ elektrony występują parami(pamiętam to z chemii :) molekuł musi szukać innych molekuł(liczba mnoga tutaj), w celu przyłączenia drugiego elektronu. Kiedy drugi molekuł odda elektron na rzecz pierwszego molekuła, ten drugi musi znaleźć elektrona i proces się powtarza. Ten proces może spowodować uszkodzenia funkcji komórek i zmienić ich materiał genetyczny. Uszkodzenia spowodowane przez wolne rodniki powodują powstawanie zmarszczek poprzez aktywowanie "mallenoproteinases", które zrywają włókna kolagenu. To również one powodują raka poprzez zmianę materiału genetycznego komórki- RNA i DNA. 

Naprawa DNA: Promieniowanie UV może wpłynąć na enzymy odpowiedzialne za naprawę DNA. Przeprowadzane badania zwrazają szczególną uwage na rolę specjalnego enzymu nazwanego T4 endonuclease 5 (T4N5) w odbudowie DNA.

Zmiany w systemie odpornościowym: Nasze ciało posiada system obronny w celu zwalczenia rozwijających się komórek rakowych. Czynniki tego systemu  uwzględniaja białe płytki krwi nazywane limfocytami T oraz wyspecjalizowane komórki skóry nazywane komórkami Langernhas. Kiedy występuje ekspozycja skóry na Słońce zachodza określone reakcje chemiczne, które osłabiają ten system odpornościowy.

Śmierć komórek: ostatnią linią obrony naszego systemu odpornościowego jest proces nazwany apoptozją. Apoptoza jest zjawiskiem samobójczej śmierci komórki, która zabija kilka uszkodzonych komórek, aby nie mogły one stać się rakotwórcze. Ten proces możemy zaobserwować, kiedy po opalaniu schodzi nam skóra. Istnieją określone czynniki, włączając w to ekspozycję na promienie UV, które zapobiegają takiej śmierci komórek, pozwalając tym samym komórkom dalszy proces podziału i możliwości stania się rakotwórczymi.

Zmiany w teksturze spowodowane przez Słońce: ekspozycja na promienie UV powoduje, że skóra staje się gróbsza i chudsza. Cienką skórę mozna znaleźć w szorstkich zmarszczkach, szczególnie tych z tyłu na szyi- nie znikają one podczas rozciągania się skóry. Nazwana słoneczną elastozą forma jest dostrzegalna jako grubsza, zauważalna w szorstkich zmarszczkach i żółtym zabarwieniu skóry. Pospolitym efektem ekspozycji na promienie UV jest to, że nasza skóra staje się cieńsza, co skutkuje zmarszczkami mimicznymi, łatwym powstawaniem siniaków i rozrywaniem skóry."


Kto za co jest odpowiedzialny? Rozdzielenie działania poszczególnych promieni UV.

Zacznę od opalenizny. Jak to z nią jest? Wiele z Was ją lubi- ja osobiście nie przepadam, bo jak na rudzielca przystało mam trupio bladą twarz :) Niektóre z Was może się nawet orientują czym jest i jak powstaje. W najprostrzych słowach- to reakcja obronna skóry na nadmiar promieniowania UV. A jak powstaje opalenizna? (będzie bełkot biochemiczny)

"Melanogeneza i powstawanie opalenizny: melanina powstaje w komórkach- melanocytach, a dokładniej w ich melanosomach. Znajdują sie one w podstawnej warstwie naskórka(tej położonej najbliżej skóry właściwej) . Przekazywana jest potem do otaczających melanosomy komórek naskórka. Pod wpływem m.in. promieni UVA melanosomy z melaniną pękają i barwnik zostaje uwolniony do komórki(tak powstaje bardziej trwalsza opalenizna). Melanina znajduje się w komórce pomiędzy jądrem(tam mieszka DNA), a powierzchnią komórki zwróconą do światła. W procesie odnowy komórki z melaniną zostają wypychane bliżej powierzchni narkórka. Gdy dotrą do tzw. rogowej warstwy naskórka obumierają. W wyniku procesu złuszczania, jakiemu potem ulegają, wraz z nimi są usuwane cząsteczki melaniny.
Tak to było z UVA, a teraz UVB:  promienie UVB wpływają na powstanie nowych komórek produkujących melaninę- melanocytów, a także pobudzają już istniejące melanocyty do produkcji melaniny. Następnie cały proces zachodzi tak samo, jak ten opisany na górze. Ale dodatkowo promieniowanie UVB powoduje także uwolnienie czynników hormonalnych, które krążąc w organizmie powodują namnażanie się melanocytów nie tylko w miejscach wystawionych na działanie Słoneczka, a tym samym powodując czerniaka"
Pod nazwą "Tumor"(ang. nowotwór) możemy zauważyć komórki nowotworu na naskórku(Epidermis).
Tłumacząc wiadomości na innej stronie dotyczące raka i promieniowania UVB:
"UVB ma w zwyczaju powodowanie zaczerwienienia skóry oraz poparzeń słonecznych, a także uszkadza skórę bardziej powierzchownie. To promieniowanie odgrywa również główną rolę w rozwoju raka skóry" 
 Kolejne więc źródło mówi o szkodliwości i rakotwórczości tego promieniowania nadfioletowego.

 Fotostarzenie się skóry a promienie UVA, czyli to, co najbardziej mnie fascynuje.
Najpierw kilka ciekawostek, nie potwierdzonych przeze mnie jakimikolwiek źródłami wiarygodnymi- ot, zasłyszane na YT, przeczytane na blogach.
1. Gdyby nie promieniowanie UVA na naszej skórze nie widać by było oznak starzenia się do 50-60 roku życia.
2. Ludzkie oko nie widzi promieniowania UVA, jednak prawdopodobnie koszatniczki potrafią je dostrzec. Ponadto jego skutki można dostrzec na ludzkiej skórze dzięki promieniom rentgenowskim.
3. A jak już mowa o koszatniczkach, to ich świeży mocz odbija promieniowanie UVA...
 Tyle, teraz o tym co, jak i dlaczego z naukowego punktu widzenia- biochemiczny bełkot przetłumaczony trochę na polski przeze mnie.
"Proces fotostarzenia się skóry nie jest tak do końca przyspieszonym starzeniem się skóry. Powstające defekty i uszkodzenia nie są do końca takie same jak w naturalnym procesie starzenia się. Pomieniowanie UV nie tylko przyspiesza proces fotostarzenia się skóry, ale także powoduje takie zniszczenia, które bez jego nadmiernego udziału prawdopodobnie nie miałyby miejsca. Na proces fotostarzenia się skóry zapracowujemy sobie latami, gdyż dochodzi do sumowania się niewielkich, codziennych jego dawek. (...) Promieniowanie UV jest aż w ponad 80% przyczyną starzenia się skóry i powstawania zmarszczek. (...)"
"Starzenie może przebiegać w sposób chronologiczny lub przedwczesny. 
Główne elementy wchodzące w skład skóry właściwej to komórki tkanki łącznej(fibroblasty) i powstające w nich włókna. Inne struktury komórkowe występujące w tym obszarze to makrofagi, komórki tuczne i limfocyty. Liczba limfocytów w normalnych warunkach jest niewielka, stanowią one podstawę układu. Elastyczność i sprężystość zapewniają skórze właściwej wytwarzane w fibroblastach białka fibrylarne- kolagen i elastyna.  Włókna kolagenu odpowiedzialne są za jędrność skóry oraz proces gojenia ran. Włókna elastyny gwarantują skórze elastyczność i sprężystość."

"Promienie UVA, a szczególnie fale długie, działaja niszcząco na fibroblasty.
"Poziome włókna kolagenu i pionowe elastyny tworzą siateczkę stanowiącą rusztowanie dla struktury naskórka. Fibroblasty produkuja naturalne enzymy zwane melanoproteinazami, które regulują regenerację skóry. Pod wpływem promieniowania UV enzymy te ulegają jednak nadmiernej aktywacji i powstaje ich zbyt dużo. W efekcie zaczynają one niszczyć i degradować włókna kolagenowe. Następuje zmniejszenie ilości kolagenu w skórze, co powoduje zmniejszeniem jędrności skóry oraz powstawaniem głębokich zmarszczek. OKAZUJE SIĘ, ŻE JUŻ PO 15-20 MIN. EKSPOZYCJI NA PROMIENIOWANIE UVA BEZ ZABEZPIECZENIA NASTĘPUJE UAKTYWNIENIE METALOPROTEINAZ. jEDNORAZOWE POBUDZENIE TYCH ENZYMÓW POWODUJE ICH AKTYWNOŚĆ PRZEZ NIEMAL 72 GODZINY. Drugi efekt to wpływ promieni UVA na włókna elastyny. Te, które istnieją, ulegają pofałdowaniu i zniekształceniu, ponadto powstaje wiele nowych, zdeformowanych włókienek, które nie spełniają tak dobrze swojej funkcji. Promieniowanie UVA przyczynia się także do powstania teleangiektazji. Jej objawy związane są z naczynkami włosowatymi skóry i polegają na ich rozszerzeniu i pękaniu - SKÓRA NACZYNKOWA. Promienie UVA wpływają także niekorzystnie na już istniejące zmiany naczynkowe. Promienie UVA mają także wpływ na wzrost ilości pojawiających się zaskórników(takich małych czarnych kropeczek zamkniętych w porach naszej skóry). Zaskórniki to nic innego jak zanieczyszczone pory. Ich ciemny kolor jest spowodowany utlenianiem się łoju i zanieczyszczeń gromadzących się w ich wnętrzu. UVA ma także wpływ na milię- drobne białe krostki tworzące się w obrębie porów skóry. "
Informacje z tej strony mówią również o tym, że długa ekspozycja bez odpowiedniej ochrony na promienie UVA I może przyczynić się do powstawania wolnych rodników, które są odpowiedzialne za uszkodzenia DNA. Jednak całkiem niedawno natknęłam się na nowy artykuł, który z kolei dowodził, że wolne rodniki powstają już w reakcji na uszkodzenie DNA, pojawiają się więc później. Nie mogą w takim razie powodować zniszczeń, które pojawiły się bez ich udziału. Są skutkiem, nie przyczyną :)

"Jak fotostarzenie wpływa na wygląd skóry? Promienie UVA powodują powstawanie zmarszczek i bruzd na skórze, która staje się wiotka, przestaje być elastyczna. Pojawiają się przebarwienia i plamy pigmentacyjne. Skóra staje się przesuszona, szorstka, podrażniona, z rozszerzonymi porami. Pojawiają się zaskórniki(blackheads, a także whiteheads). 
Dla skóry tłustej i mieszanej konsekwencje ekspozycji na Słońce również są tragiczne: warstwa rogowa naskórka pogrubia się, zwiększa się ilośc produkowanego przez skórę sebum, powstają stany zapalne, tworzą się również nowe zaskórniki. 
Promieniowanie UV zawsze zwiększa ryzyko pojawienia się oraz intensywność
zmian barwnikowych."

Jednak promieniowanie UVA bywa zdradliwe. Możemy nie mieć większych problemów ze skórą, twarzy szczególnie, ale ono nadal działa niszczycielsko. Uwidaczniają to poniższe zdjęcia.


Was też przeraża to zdjęcie?




CIEKAWE: 
Ta storna podaje:  "Wcześnie rano i po południu, gdy słońce jest nisko nad horyzontem i jego promienie muszą przebyć dłuższą drogę przez atmosferę, działanie UVB jest słabsze, w lecie - w porównaniu z zimą - intensywność promieniowania UVA wzrasta dwukrotnie, podczas gdy UVB dziesięciokrotnie."
A inne źródła mówią, że ilość promieni UVA, które docierająca do nas nie ulega zmianie i to, czy jesteśmy na słonecznej plaży w Australii czy we Włoszech, czy też siedzimy w pochmurny dzień w Kanadzie nie ma dla nich znaczenia- ilości te są takie same i stałe przez cały rok. Jak znajdę jakąś naprawdę sprawdzoną informację na ten temat(praca naukowa czy coś w ten deseń, bo jednak opinie blogerek i wizażanek są różne), to zaktualizuję post.

Ponadto: promieniowanie UVA i UVB jest, kiedy jest Słońce. W nocy jesteśmy bezpieczni :)


*nm - ang. nanometer czyli nanometr albo bilion metrów - wavelenght, czyli długość fal
** przetłumaczyłam po prostu kawałek tekstu z kilki stron, w celu zapoznania się z oryginałem zapraszam do odiwedzenia stron źródłowych

Żródła:
http://archiwum.wiz.pl/1997/97081700.asp
http://www.hughston.com/a-17-3-4.aspx
http://www.jzo.com.pl/pl/pages/content/890,co-to-jest-promieniowanie-ultrafioletowe.html
http://www.blubit.com.pl/science/25/tresc.htm
http://dermatology.about.com/cs/beauty/a/suneffect.htm
http://mediweb.pl/beauty/wyswietl_vad.php?id=906
http://www.italianablog.com/2012/02/filtry-chemiczne-vs-mineralne.html
http://www.mediweb.pl/beauty/wyswietl_vad.php?id=904
http://dhowdqj.leba.turystyka.pl/promieniowanie_uv_leba/leba_pl.php
http://www.skincancer.org/prevention/uva-and-uvb/understanding-uva-and-uvb
http://www.bebeautycare.pl/porady/abc_pielegnacji/fotostarzenie_skory.php
http://www.eucerin.com/pl/o-skorze/o-skorze/skora-i-jej-komorki/naskorek/
http://dermokosmetyki.blox.pl/2010/10/Fotostarzenie-sie-skory-dermokosmetyki-do-zadan.html
http://theinspirationroom.com/daily/2011/sunsense-uv-photobus/
http://www.bbc.co.uk/news/uk-scotland-19883348
http://womenshealth.gov/news/headlines/663569.cfm
http://secretskin.com.au/Blog.php?blog_archive=2012-10
http://www.bandt.com.au/breaking-campaigns/sunsense-gets-sensible-about-skincare
http://www.womenshealthmag.com/beauty/sun-damage-pictures
http://dhowdqj.leba.turystyka.pl/promieniowanie_uv_leba/leba_pl.php
http://medicest.pl/wiotka-luzna-skora/

Strony warte odwiedzenia- polecam:
http://think.wsiz.rzeszow.pl/wp-content/uploads/2012/01/07-THINK-Flis-Pelc-Zielinska-Fotostarzenie.pdf - praca doktorska
http://www.weather.com/health/secret-sun-damage-20130516 - zdjęcia do pooglądania, dla zainteresowanych tekst w języku angielskim


Czyli znalazłyście powiązanie pomiędzy spf a ufo? Jak jeszcze go nie widzicie to zapraszam do kolejnego wpisu z tej serii :) A poza tym mała informacja dla stałych czytelniczek: ze względu na zbliżający się wielkimi krokami początek roku akademickiemu(już miesiąc tylko został!) będę publikować wpisy co 2-3dni, żeby nie mieć zaległości ani z obowiązkami studenckimi, ani tutaj na blogu. Dwa dni to dość krótki okres czasu, a dojdą jeszcze dojazdy, gotowanie, sprzątanie, odnalezienie się w nowym mieście, przeprowadzka... mam nadzieję, że rozumiecie :)

A tak z ciekawości: czyta mnie jakaś filtromaniaczka? 

czwartek, 22 sierpnia 2013

Recenzja: Farmona - Odżywka do włosów lniana, włosy suche i łamliwe

Witajcie czytające. Dziś mam dla Was recenzję kosmetyku do włosów należącego do tej grupy, za którą niespecjalnie przepadam- odżywek. Ale i tak zapraszam do zapoznania się z moją recenzją. 


Cena: Do 10zł, ja kupiłam ją chyba za 6zł, więc nie należy do drogich kosmetyków, co oczywiście przemawia na jej korzyść. 


Zapach: Jak dla mnie dość sztuczny, choć nie typowo chemiczny. Nie podoba mi się, bo według mnie nie należy do tych ładnych, ale też nie jest na tyle brzydki, żeby odstraszał od kosmetyku. 


Wydajność: Jak na odżywkę jestem zaskoczona, że te 200ml na tak długo starcza. U mnie odżywka kończy się po 3 użyciach, a ta starczyła na 5 i jeszcze odrobina jej plącze się po opakowaniu! 


Konsystencja: Wodnista, może spłynąć z ręki. Baaardzo rzadka. Ale nie rozwarstwia się, ma spójny, przeźroczysto-biały kolor.


Opakowanie: Tubka z wygodnym dozownikiem, niestety kiedy mamy rączki w odżywce i chcemy jeszcze jej dołożyć, może nam się ono wyślizgnąć z dłoni- jest to taki typowy śliski plastik. Ale mimo wszystko na tyle plastyczny i elastyczny, że można do końca zużyć kosmetyk. 


Dostępność:  Ja ją zakupiłam w osiedlowej drogerii i w innych sklepach nie widziałam tego kosmetyku.  Tak więc z tym jest słabo. 

Skład: 
Aqua - Woda
Behentrimonium Chloride - substancja aktywnie myjąca!!, konserwant, antystatyk. 
Cetyl Alcohol - Alkohol cetylowy - emolient tłusty, tworzy film na włosie
Cetrimonium Chloride - Czwartorzędowa sól amoniowa - wygładza włosy, zmiękcza je, ułatwia spłukiwanie kosmetyku
Propylene Glycol - Glikol propylenowy - promotor przenikania, humektant
Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Extract - Ekstrakt z nasion lnu - nawilża włosy, ale niektóre może też puszyć
Glycerin - Gliceryna - humektant, nabłyszcza, ale może puszyć włosy
Inulin - Inulina - substancja kondycjonująca włosy
Lauryldimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein - ? coś związanego z hydrolizowanymi proteinami pszenicy?
Lauryldimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Starch - ?
Hydrolyzed Keratin - Hydrolizowana keratyna - proteina, uzupełnia ubytki włosa
Ceramide 3 - Lipidy - zmiękczają i kondycjonują
Milk Lipids - Lipidy mleka? - emolient
Lactic Acid - Kwas l-mlekowy - ma właściwości nawilżające
Hydroxyethylcellulose - Hydroksyetyloceluloza - substancja zagęszczająca (coś za mało jej dali)
Disodium EDTA - sybstancja helatująca włosy? :) 
Diazolidinyl Urea - konserwant
Iodopropynyl Butylcarbamate - Butylokarbaminian jodopropynylu - konserwant
Parfum - Zapach
Hexyl Cinnamal - Aldehyd heksylocynamonowy - imituje zapach jaśminu
Butylphenyl Methylpropional - Lilial, składnik kompozycji zapachowej

Skład ogólnie... podoba mi się. Jest wiele substancji aktywnych przed zapachem, trochę za duzo substancji zapachowych i konserwantów, a także substancji myjących na początku składu, które z kolei mi sie nie podobają, ale rzeczywiście odżywka z lnem ma coś wspólnego i jak na tak tani kosmetyk mogła miec o wiele gorszy skład, więc nie krytukuję, a doceniam i chwalę.

Działanie: Przeciętne, jak to u odżywek w moim wypadku bywa. Najpierw nakładałąm ją na 20 min. pod folię i ręcznik, potem zostawiałam na włosach 5-7min podczas mycia się.. Działanie było takie samo :) A dokładniej mówiąc: włosy od razu po nałożeniu stawały się bardzo śliskie, gładkie i nawilżone. Jednak po spłukaniu kosmetyku i wyschnięciu włosów były lekkie, trochę niezdyscyplinowane, delikatnie się puszące i niedociążone. Jednak, co musze jej przyznać, były bardzo miłe w dotyku- nawet końcówki. Niestety, moje włosy potrzebują silniejszego dociążenia, tak więc więcej do tej odżywki nie wrócę- działa jak tysiące innych na moje włosy, wolę maski. Ponadto obietnice producenta nie zostały spełnione. Odżywka do włosów suchych i łamliwych? Oj nie, raczej do zdrowych i niskoporowatych, które dociążenia nie potrzebują!

A Wy lubicie lnianą odżywkę Farmony??

wtorek, 20 sierpnia 2013

Loczki sprężynki vel afro bez użycia ciepła - sposób z youtube

Witam serdecznie :) 
Dziś chciałam podzielić się z Wami sposobem na loczki spreżynki, jak w tytule, które prostowłose jak i te z Was, które mają naturalnie słabszy skręt mogą uzyskać bez używania ciepła. Metodę tę znalazłam jakiś czas temu na Youtube i wypróbowałam ją kilkakrotnie. Jednak u mnie nie wychodzi taki luźny skręt, moje włosy zamieniają się, jak to nazwali moi przyjaciele, w afro- wyglądam jak afrykanka, tyle że skóre mam białą :D Ale dziś nie będzie o moich efektach, a o samym sposobie.

Polega on na tym, że: myjemy włosy i albo czekamy aż wyschną/suszymy je i używamy silikonów, albo po prostu na trochę suche włosy (opcjonalnie) nakładamy produkt do stylizacji. I zabieramy się do roboty. 

Potrzebne nam bedą słomki. Takie rurki do napojów. Wasz wybór czy cienkie, czy grubsze, czy bardziej twarde, czy też te miękkie. Oraz "bobby pins", które ja nazywam wsówkami- do zabezpieczenia rurek. I tyle z dodatkowych rzeczy. Następnie dzielimy włosy na pasma i owijamy każde pasmo na rurkę, z każdej strony zabezpieczamy wsówką i przechodzimy do kolejnego pasma. więcej możecie zobaczyć na filmikach- mimo że dziewczyna mówi po angielsku wszystko można zrozumieć, każde "co i jak", poprzez obserwację tego, co robi. Zachęcam do obejrzenia.






Przy użyciu słomek, jak widzicie, można uzyskać różne efekty. Ja jednak zawsze osiągam afro :)
To, co lubię w tej metodzie, to że włosy wyglądają jakby były po trwałej. Oraz że nie trzeba mieć lokówki. To, co niestety jest już mniej atrakcyjne to spanie w rurkach wokół głowy-  meeega niewygodne! Rurki są twarde(wokół miękkich ciężko owinąć moje włosy), odgniatają się.. Nic godnego pozazdroszczenia. W dodatku wsówki przy skalpie nadwyrężają moje cebulki, a te przy końcu rurki niszczą końcówki. Jednak kiedy rano już się obudzimy... no cóż, widok jest imponujący- mamy loczki!! 

O efektach na moich włosach przeczytacie już niedługo, bo nie oszukując nikogo muszę stwierdzić, że jednak nie chce mi się zbyt często robić loczków tym sposobem. Niestety mam drugiego dnia problem z rozczesaniem włosów przed umyciem(po byłoby jeszcze gorzej- kiedyś próbowałam!) i włosy łamią się i wypadają w zastraszającym tempie. Dlatego też nie chcę ich szarpać i przerzedzać końcówek bez powodu. A przy poprzednich podejściach nie robiłam zdjęć. Ale obiecuję poprawę :)

A Wy znacie tę metodę? Próbowałyście kiedyś pokręcić włosy na rurki do napojów? 

niedziela, 18 sierpnia 2013

Recenzja: Pilomax Henna Wax - Regenerująca maska do włosów zniszczonych, jasnych i rozjaśnianych

Witam serdecznie i zapraszam na recenzję dość znanej wśród włosomaniaczek maski :)


Cena: Za opakowanie o pojemności 240g zapłaciłam 18zł. jak dla mnie to trochę drogo, zwłaszcza że i tak znalazłam najtańszą cenę w porównaniu z kilkoma poprzednimi aptekami, w których się rozglądałam za nią. 


Zapach: Perfumiasty, chemiczny i sztuczny. Nie przypomina rumianku, ale też nie utrzymuje isę na włosach. Nie podoba mi się. 


Dostępność: Tylko apteki, zarówno stacjonrne, jak i internetowe. 

Konsystencja: Gęsta, budyniowa, ale budyniu w wyglądzie nie przypomina. Jest jakby magicznym, błyszczącym się, ciężkim pyłem. Perfumy, które zgęstniały. Jest bardzo urocza, niestety źle rozprowadza się na włosach. Ale przynajmniej z nich nie spływa. 


Opakowanie: Plastikowe, szczelne, bez zbednych upiększeń. Mnie się podoba, ale końcówkę maski, ze względu na bardzo wysoki i wąski pojemniczek trudno wydobyć. 


Wydajność: Nakładana na moje gęste i długie włosy wystarczyła na 6 użyć. Nie jest źle, ale jak za taką cenę? Nie dla mnie. 

Skład: 

Aqua -  Woda
Cetearyl Alcohol - Alkohol cetearylowy - emolient tłusty, zmiękcza i wygładza włosy, zapobiega odparowywaniu wody z włosa tworzac film, ma wpływ na konsystencję kosmetyku
Parfum - Zapach
Phenoxyethanol - Fenoksyetanol - konserwat
DMDM Hydantoin - konserwant, może podrażnić!
Cetrimonium Chloride - Chlorek cetylotrójmetyloamoniowy - nadaje połysk, wygładza włosy, zapobiega ich elektryzowaniu się, ułatwia ich rozczesywalność, a także ułatwia spłukiwanie kosmetyku. Składnik ten muszą mieć tez maski i odzywki mające służyć do mycia włosów.
Lawsonia Inermis (Hanne) Extract - Ekstrakt z henny - pogrubia i odzywia włosy, ale jak widać jest za daleko w składzie, żeby mógł zadziałać
Anthemis Nobilis (Chamomile) Flower Extract - Ekstrakt z kwiatu rumianku - rozjaśnia włosy, nadaje im złocistych refleksów... ale jest przedostatni w składzie i NIE DZIAŁA :)
CI 19140 - Tartrazyna - żółty barwnik 

Skład jest krótki, ale rozczarowujący. Przed zapachem są jedynie dwa składniki, z czego jednym jest woda. Znajdziemy w tym kosmetyku również dużo konserwantów i barwnik. Ponadto jedynie dwa składniki aktywne: ekstrakt z henny i rumianku. Tylko jeden z nich ma właściwości regenerujące, ale oba wysuszają. Niestety, znajdują się pod koniec składu, nawet za konserwantami, więc nie mają szansy zadziałać. Moja rada: albo wzbogaćcie czymś tę maskę(u mnie nie pomogło), albo zmieszajcie ją z kosmetykiem nawilżającym włosy.

Działanie: I tu powiem od razu: jestem rozczarowana. Anwen tak ją zachwalała, a i inne włosomaniaczki tez ją polubiły, a ja.. a ja jej nie lubię! Ciężko nakładało się ją na włosy, nie chciała się rozprowadzać, a jak już udało się ją wreszcie nałożyć to włosy był szorstkie. Ale nic, zawsze trzymałam je pod folią i ręcznikiem przez 20min. i potem spłukiwałam. I włosy były zbyt lekkie, nie dociążone, nie odżywione, brakowało im blasku, puszyły się, były matowe i szorstkie. Za każdym razem. Nie rozumiem zachwytów nad tą maską- jak dla mnie to zwykły, trochę drogi, bubel. W dodatku- dla jakich zniszczonych włosów? Moje, całe szczęście nie są już zniszczone(końcówki tylko), a zrobiła dramat. Nie wyobrażam sobie mając zniszczone i suche włosy używania jej. Nie kupię jej ponownie i nikomu nie polecam!

A Wy lubicie tę maskę?

piątek, 16 sierpnia 2013

Ulubione miejsca w sieci

Witam serdesznie :) Dziś post z cyklu takich, co ich jeszcze na moim blogu nie było. Otóż postanowiłąm podzielić się z Wami adresami do miejsc w sieci, do których lubię zaglądać. A z jakich powodów opowiem poniżej. Zapraszam. 

Vlogi:


Nissiax83  No cóż... jest ktoś, kto jej nie zna? Jak tak- nadrabiać zaległości! A tak poważnie: kobieta, która biorąc pod uwagę wygląd mogłaby uchodzić za dziewczynę, tak młodo wygląda. Jest zabawna, inteligentna i na tyle poważna, żeby wzbudziła moje zaufanie. Ponadto ma profesjonalną wiedzę, pracuje w zawodzie, mieszka w Nowym Jorku(mieście moich marzeń). Mnie więcej nie potrzeba. Mówi ciekawie, ma przyjemny głos i miłą aparycję, nie wywyższa się, nie zacina. Uwielbiam jej słuchać i oglądac jej filmiki. Polecam. 


Azjatycki Cukier  Mieszkająca i pracująca w Singapurze Polka. Jest bardzo... słodka i dziewczęca, ma dośc lukierkowy głosik, ale mimo wszystko- lubię ją. Wydaje się być miłą osobą, ponadto mówi interesujące rzeczy o tamtejszej kulturze i i podejściu do urody i dbania o siebie. 


RissRose2 Matka dwóch dziewczynek mieszkająca w Stanach. Jak ona to robi, że jest tak szczupła, piękna i olśniewająca? Jakim cudem ma czas na makijaż, na opiekę nad dziećmi, pracę..? Nie mam pojęcia, ale podziwiam ją, bo dziewczynki chyba wychowuje sama. Ponadto- ma niesamowite włosy! Jednak mówi w filmikach po angielsku, co zapewne dla niektórych może być zniechęcające. Mnie nie przeszkadza i mimo wszystko- polecam!


Beautyklove  A o tej dziewczynie wiem niewiele. Jednak również ma przyjemny głos, a jej włosy... Grube, dłuuugie, sprężyste, zdrowe, gęste. Ideał. Ponadto ma bardzo ciekawe tutoriale, z których czasami korzystam. Są bardzo przydatne, skuteczne, a objaśniane przez nią nie sprawiają trudności. Również mówi po angielsku, ale jeśli ktoś nie zna języka to równie dobrze może naśladować to, co robi :) 

Blogi:


Kristine Ullebo  Chciałoby się powiedzieć, że żyje w świecie marzeń. Poważnie, ta dziewczyna ma chyba wszystko :) Piękne, długie i zdrowe włosy, szczupłe i wysportowane ciało z kobiecymi kształtami, lakiery Channel, MacBook'a, iPhone'a... Livin the dream :) A przynajmniej taki obraz płynie z jej bloga, którego uwielbiam przeglądać. Co prawda nie rozumiem ani słowa po norwesku, ale zdjęcia ma piękne. 


Weronika Załazińska  Nie skończyła jeszcze 18 lat, jak jej koleżanka z Norwegii, a już była w brytyjskim Vouge'u. Ma śliczną, bajkową wręcz urodę i świetny, klasyczny gust. Dużo podrużuje, ostatnio dodała na fanpage's na facebook'u zdjęcia z Paryża, kiedyś była w Nowym Jorku, rozpisują się o niej polskie gazety modowe. 

Michał Maj  Student i podróżnik, od którego płynie pozytywna energia i optymistyczne nastawienie do życia. O ile temat podróży autostopem nie interesuje mnie jakoś szczególnie, tak ma na blogu wiele innych rzeczy, jak np. poradnik jak uporządkować swoje życie(skorzystałam i polecam!) czy listy filmów, które warto obejrzeć- jestem w trakcie i również zazwyczaj są warte uwagi :) 

Stay Fly  Bloger i student. Jakich wiele, zapewne. Ale nie jestem w stanie przeczytać jego tekstu i się nie śmiać, zawsze jest w nim coś tak bezkompromisowo zabawnego, szczerego i prawdziwego! Trzeba zajrzeć, żeby sie przekonać!

Nissiax83  Tym razem blog, bo bloga też prowadzi. Są tam trochę inne rzeczy od tych z jej kanału na Youtube, trochę więcej prywatności, zakupów, ciekawych informacji z życia miasta, zdjęć z Nowego Jorku czy skądinąd :) Lubię tam też czasem zaglądać, chociaż właścicielka pisze trochę gorzej nić mówi; literówki i zła składnia są w chyba każdym wpisie. Ale i tak tam wchodzę, bo zazwyczaj i tak nie ma dużo do czytania. 

Azjatycki Cukier  Również blog, na którym to z kolei jest dużo tekstu i to dobrze napisanego. Mało błędów, ciekawe informacje, rzeczowe podejście do tematu, rzetelna jego realizacja. Mnie akurat interesuje to, co tam po drugiej stronie świata w palmach piszczy, więc odwiedzam. 

Eve Włosomaniaczki nie mogło zabraknąć. Jest wiele z pięknymi włosami dziewczyn i kobiet w blogosferze, ale jej włosy urzekły mnie od pierwszego wejrzenia i tak już zostało do tej pory. Jej włosy są takie, o jakich ja zawsze marzyłam: długie, gładkie, proste, błyszczące i czarne. Ponadto na jej blogu znajdziecie mnóstwo recenzji nieznanych kosmetyków. Nie musimy się też bać, że ze względu na współpracę z jakąś firmą czy sklepem przeczytamy tylko pozytywne opinie. Jak jej się nie podoba, to też to napisze :) Ale jak się jej już coś spodoba to nie sposób zapomnieć o kosmetyku, tylko ciągle pałęta się w głowie myśl "a może by kupić..?"

Inne:
Fanpage Beaty Pawlikowskiej na Facebook'u  Bo każdego dnia dodaje żółtą karteczkę, bo uwielbiam jej słuchać w radiu i nie lubię, kiedy audycje się kończą, bo ma coś do powiedzenia, bo radość aż od niej promienieje! Zobaczcie same :)

Fanpage Ewy Chodakowskiej na Facebook'u  Nigdzie nie znajdziecie tyle motywacji, bo uśmiechem dorównuje jej chyba pani powyżej :) Dobrze mi się z nią ćwiczy, a na fanpage'u ciągle coś się dzieje, jakieś pozytywne myśli, jakieś psostrzeżenia i peeeeeełno motywacji. Wpadnijcie i tutaj :)


A Wy gdzie lubicie zaglądać? Może tez tam, gdzie i ja? Chętnie przeczytam, polećcie mi coś :)

środa, 14 sierpnia 2013

Nautralne wysychanie włosów może je bardziej niszczyć niż suszenie suszarką

Witam! Od jakiegoś czasu zastanawiałam się, czy by nie zrobić jakiegoś pożytku z tego, że: znam dobrze angielski i lubię czytać angielskojęzyczne artykuły o włosach. I wpadłam na pomysł, że będę wrzucać tutaj, na tego otóż właśnie bloga, którego teraz odwiedzacie, przetłumaczone teksty. Raz, że będę mogła do nich wracać, kiedy będę chciała i sie nie zgubią a dwa, że może komuś nie chce się czytac i przeglądać obcojęzycznych tekstów albo też nie zna na tyle dobrze języka? W każdym razie jak któraś z Was jest zainteresowana- zapraszam :)


Naturalne wysychanie włosów może je bardziej niszczyć niż suszenie ich suszarką
moje tłum. artykułu z thebeautybrains.com  Tekst i zdjęcia pochodzą z tej samej strony.


Czytelniczka: Znalazłam nowe badania przeprowadzone w Korei które dowodzą, że suszenie włosów suszarką w pewien określony sposób mniej niszczy włosy niż naturalne ich wysychanie. Czy to możliwe?

Odpowiedź The Beauty Brains: Badania, na które powołuje się czytelniczka były opublikowane w the Annals of Dermatology i rzeczywiście, mówią one, że: "Mimo iż używanie suszarki powoduje więcej zniszczeń na powierzchni włosa niż pozwolenie im na samoistne wyschnięcie, używanie suszarki w odległości 15cm zgodnie z kierunkiem ich wzrostu powoduje mniej zniszczeń od naturalnego wysychania włosów."

Jak to możliwe, że naturalne wysychanie włosów może im szkodzić? W większości artykuł potwierdza to, co naukowcy od dawna o włosach wiedzieli: ciepło powoduje zniszczenia, szczególnie w zewnętrznej warstwie włosa- łuskach. Jednak zaskakującym odkryciem badaczy jest to, że naturalne wysychanie włosów powoduje więcej zniszczeń w Cell Membrance Complex (CMC), warstwie włosa składajacej się z protein, lipidów i kowalencyjnie związanych kwasów tłuszczowych, która jest "klejem" wiążącym łuski. Raz zniszczona CMC powoduje mniejsze przyleganie do siebie łusek włosa, co prowadzi do zniszczeń włosa mogących skutkować jego rozdwojeniem bądź łamliwością(czyt. większa porowatość).

To odkrycie jest zaskakujące, ponieważ to mycie bądź suszenie czy ciepło było obwiniane za niszczenie CMC w większym stopniu niż naturalne wysychanie włosów. Naukowcy podejrzewają, że ponieważ naturalne wysychanie włosów trwa dłużej pewne wewnętrzne części CMC maja dłuższy kontakt z wodą. To właśnie ten długi czas styczności z nią powoduje wypadanie rozpad CMC. Suszenie włosów suszarką sprawia, że woda znika z włosów szybciej, tak więc CMC pozostaje nienaruszone. 

Pomimo, że jest to intrygujące odkrycie, istnieją dwa główne zastrzeżenia: po pierwsze- jest to tylko pojedyncze badanie i nikt nie powinien do końca wierzyć w tak zaskakujące odkrycie bazując jedynie na jednym badaniu, potrzeba zrobić ich więcej. Po drugie- pomimo, że suszenie włosów suszarką powoduje mniej zniszczeń w CMC, wciąż jest ono(suszenie włosów suszarką) odpowiedzialne za zniszczenia na powierzchni włosa. Rezygnujemy z jednego rodzaju zniszczeń zamieniając je na inne :)

Podsumowując, głównym odkryciem tych badań jest to, że długie wysychanie włosów może powodować dotychczas nieodkryte zniszczenie włosów. Podczas gdy wiemy, że szybkie wysuszenie włosów suszarką przy użyciu gorącego nawiewu szkodzi włosom, zostało potwierdzone, że powolne wysychanie włosów w temperaturze pokojowej może być odpowiedzialne za zniszczenia innego rodzaju. Być może najlepszym rozwiązaniem w zaistniałej sytuacji jest ograniczenie zarówno czasu wysychania włosów, jak i wysokiej temperatury(np. poprzez suszenie włosów suszarką z chłodnym nawiewem).

Ja pozostaję przy tym, co robiłam do tej pory- suszeniu włosów suszarką :) 

A Wy? Lubicie czytać zagraniczne, naukowe marudzenie?

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Recenzja: Green Pharmacy - Olejek (przeciwłupieżowy) łopianowy z olejkami drzewa harbacianego i rozmarynu

Witam serdecznie w ten ciepły i słoneczny letni dzień. W ostaatnim poście pytałam Was, o czym wolałybyście przeczytać- o olejku czy też masce. Najpierw przewagę miał olejek, potem maska... a w końcu głosy rozłożyły się po równo, więc postanowiłam napisać o olejku. W końcu! Bo za tą recenzję zabieram się już od jakiegoś czasu :) Tak więc zapraszam do czytania. 


Cena: 5zł za 100ml - jak dla mnie jest w porządku. Taka cena idealna, nie mam jej nic do zarzucenia.

Konsystencja: Lejąca i oleista, jak to oleju. Występuje on w formie ciekłej, przynajmniej w moim mieszkaniu i w sklepach. Również mi odpowiada. 


Wydajność: To moja druga buteleczka i musze przyznać że dopiero za tym drugim razem wiedziałam jak uzywać tego olejku. Wcześniej "na raz" wylewałam 1/3 opakowania. Ale w końcu nauczyłam się go odpowiednio dawkować i na jedno olejowanie poświęcałam 5ml kosmetyku. Przy takiej dawce(a zapewniam Was, że 5ml z pewnością wystarczy, skoro na moje gęste i długie, spragnione włosy wystarcza) bedziemy go używały kilka miesięcy, zależnie tez od częstotliwości, z jaką nakłądamy olej na włosy. Ja używałam go co dwa dni i wystarczył na ok. 2 miesiące. Za taką cenę? Ideał, możnaby rzec.


Zapach: Już nie jest tak idealny, niestety. Pachnie trochę chemicznie, miętowo i rozmarynowo, ale daje się też wyczuć takie apteczne nuty, jakby syropu.. Początkowo mi się podobał, teraz już mniej.

Opakowanie: Plastikowe, nie potłucze się. Nie ma niestety wygodnego dozownika, jest nim wielki okrągły otwór, zakręcany zakrętką(która to z kolei jest bardzo praktyczna). Opakowanie jest pół przeźroczyste, więc pod światło możemy zobaczyć ile kosmetyku jeszcze w nim zostało. Naklejki z napisami nie zdrapują się, nie zmywają, nie ścierają. Wyglądają ładnie i estetycznie nawet po umyciu obklejonej czasem buteleczki. 


Dostępność: Osiedlowe sklepy kosmetyczne i Drogerie Natura. Jest okej, skoro można go dostać stacjonarnie. 

Skład: 
Vegetable Oil - Olej roślinny
SC-CO2-extract Arctium Lappa (Burdock) - Ekstrakt z łopianu - wzmacnia włosy, szczególnie cebulki
Melaleuca Alternifolia(Tea Tree) Essential Oil - Olejek z drzewa herbacianego
Rosmarinus Officinalis(Rosemary) Essential Oil - Olejek rozmarynowy
BHT - Butylohydroksytoulen - konserwant

Nie lubię wdawać się w analizę właściwości poszczególnych olei, bo ogólnie na włosy każdy ma działać podobnie- wygładzać, uelastyczniać, wzmacniać, regenerować itp. 
Skłąd tego kosmetyku jest zadziwiająco dobry jak na taką cenę no i polskie realia. Oczywiście nie wiemy, ile procent producent daje nam olejku herbacianego, zapewne jest to tylko pojedyncza cyfra, ale i tak- nie zawiera żadnych silikonów, ma same oleje, ekstrakt i konserwant. Łał. 

Działanie: 
*na skórę głowy - nałożyłam go kilka razy na skórę głowy i więcej tego nie zrobię. Moja skóra głowy "na sucho" nie tolaruje żadnego oleju, to raz. Wypadają mi potem niezliczone ilości włosów. Niestety, ten ma w składzie BHT, który to konserwant obwiniam o podrażnienie i swędzenie skalpu. Ogólnie- reakcja alergiczna i zaczerwienienie to jedyne działanie, jakie zanotowałam na skalp. Łupieżu co prawda nie mam, ale i tak- jestem zawiedziona. 
*na włosy - tu już lepiej, bo chociaż nie zaszkodził. Ale efektu łał również nie zauważyłam. Oczywiście jak to olej nałożony przed myciem trochę ochronił włosy przed niszczącym działaniem szamponu, ale żadnego dodatkoweglo blasku, żadnej zwiększonej elastyczności, żadnego mniejszego rozdwajania, żadnego.. nic. Było po prostu tak, jakbym używała jakąś tanią odżywkę przed umyciem włosów jako pierwsze O

Podsumowując, olejek ma dobry skład, jest tani i wydajny, dostępny stacjonarnie i.. na tym kończą się jego zalety. Niestety, moje włosy go nie polubiły. A raczej nie "nie polubiły". Po prostu są w stosunku do niego obojętne. W przeciwieństwie do skalpu, który wrzeszczał niczym małe rozchorowane niemowlę, że nie chce go więcej widzieć. Mało powiedziane- jak zdradzona i rozczarowana kobieta- to chyba trafniej opisuje to zaczerwienienie, swędzenie i suchą skórę, jakie wywołał ten olejek na moim skalpie. Więcej go nie kupię.

A Wy używałyście tego olejku?

sobota, 10 sierpnia 2013

Inspiracje włosowe: rudości - Cz. II


Witam Was serdecznie. Dziś zapraszam na kolejną część włosowych inspiracji. Po raz kolejny pokażę Wam włosy, które czymś mnie do siebie zachęciły, które podobają mi się bądź do których po prostu dążę. Jeśli jesteście zainteresowane, poprzednie zdjęcia rudych inspiracji możecie zobaczyć tutaj. A tymczasem pora na zdjęcia.










Nie o włosach, ale: zdecydowanie za chuda ona jest!! :(













Ehh, dzięki tym inspiracją powoli zaczynają mi się podobać rude włosy i przestaję myśleć o maźnięciu swoich farbą jakąś czy rozjaśniaczem :)


PS. Wolicie w następnej notce przeczytać o olejku z Green Pharmacy czy o masce WAX Camille?