Swoją maskę zakupiłam w internecie, na tej stronie. Nie miałam w stosunku do niej żadnych specjalnych oczekiwań, byłam po prostu ciekawa, jak zadziała. Szczególnie na skórę głowy, bo to z nią miałam(tak, miałam, już nie mam- DZIĘKI JANTAROWI) największy problem. A jakie są moje wrażenia możecie przeczytać poniżej.
Cena: Dałam za tą maskę ok. 10zł. Albo 9, albo 12. W tych granicach. Jak za taką pojemność jest to bardzo korzystna cena, choć jeśli weźmiemy pod uwagę wydajność, kwota jest całkiem przeciętna.
Dostępność: Podobno maski z tej firmy można kupić stacjonarnie w Tesco, jednak ja mieszkam w małej miejscowości i w moim Tesco takich rzeczy nie ma. Zamawiałam ją więc ze sklepu internetowego(który szczerze polecam, na drugi dzień doszła przesyłka, w dodatku Pan Kurier był bardzo miły- niektórzy są po prostu okropni ;/ ) Tak więc dostępność jest słaba, no ale dla chcącego nic trudnego.
Opakowanie: Solidny plastikowy, okrągły pojemnik. Wręcz intuicyjna nakrętka, a pod nią dodatkowe zabezpieczenie produktu(które mnie akurat denerwuje niesamowicie, bo kiedy ma się mokre ręce trudno sobie z nim poradzić). Ah, no i całość dodatkowo przyszła zafoliowana, więc zauroczyłam się firmą na całego. To takie wzruszające, że wiem, że nikt nie wsadzał nosa do kosmetyku :)
Wydajność: Maskę stosowałam głównie na skalp, po umyciu włosów. Kilka razy użyłam jej też przed myciem włosów. Dopiero kiedy zostało jej źdźebko na dnie olśniło mnie i wpadłam na pomysł, żeby nałożyć kosmetyk na długość. Przy takim użytkowaniu wystarczyła mi na dwa miesiące regularnego używania.
Zapach: Lekko chemiczny, glinkowaty. Niestety utrzymuje się na włosach, przynajmniej na moich, bardzo do przetrzymywania zapachów skłonnych. I o ile w opakowaniu pachnie całkiem delikatnie i ogólnie nie wywołuje we mnie jakiejś większej niechęci, tak na włosach, kiedy wyschną, cały czas mam w głowie, że coś śmierdzi. Niestety, mam rację- są to moje włosy.
Konsystencja: Lejąca, rzadka. Biaława ciecz. Trzeba uważać, żeby nie spłynęła z ręki. Najlepiej nabierać jej odrobinkę, po trochu nakładając. Za to taka wodnista konsystencja sprawdza się przy rozprowadzaniu kosmetyku, czy to na skalpie, czy to na włosach. Zdecydowanie ułatwia cały proces.
Skład: Aqua, Cetyl Alcohol(ma wygładzać i ułatwiać innym składnikom wnikanie we włosa, emulgator), Ceteareth-20(ma delikatnie usunąć zanieczyszczenia, emulgator) (and) Cetearyl Alcohol(emolient, zmiękcza, wygładza, nawilża poprzez zapobieganie odparowania wody), Stearamidopropyl Dimethylamine(coś a la silikon), Illite (Green Clay) (ZIELONA GLINKA- ma właściwości zarówno oczyszczające, ściągające jak i nawilżające), Parfum, Citric Acid, DMDM- Hydantoin(koncerwant, może podobno uwalniać formaldehyd :O), Butylhydroxytoluene, Methyl Paraben, Sodium Benzoate(konserwancik), Ethyl Paraben
Jak widać skład jest bardzo prosty i krótki. Może i nie zachwyca, ma kilka parabenów i właściwie tylko jeden działający składnik- zieloną glinkę. Ale nie ma też żadnych oblepiaczy, silikonów i innych niepotrzebnych rzeczy. Taki niepozorny, ale.. działa na włoski :)
Działanie: W większości używałam tej maski na skalp, jak już wcześniej wspomniałam. Zgodnie z tym, co pisze producent, kosmetyk ma dawać uczucie ulgi, świeżości, wzmacniać cebulki włosa, wchłaniać nadmiar łoju, oczyszczać skalp i zamykać łuski włosa. A jak sprawdziła się maska u mnie? Zdecydowanie mało co zrobiła ze skórą głowy. Jaka była, taka została. Dopiero Jantar coś poradził. Jedyne co jej zawdzięczam to że przynajmniej coś nakładałam na skórę głowy, a nie zostawiałam ją samej sobie. Ale oprócz tego większych efektów nie było. Czasami jeszcze, pomimo dokładnego wypłukania kosmetyku, na głowie pozostawał taki jakby osad. Mogłoby się wydawać, że nie spłukałam maski. A tak to.. ani nie spowolniła, ani nie przyspieszyła przetłuszczania włosów. Ani nie uniosła, ani nie zbliżyła włosów do skóry głowy.
Nic :)
Za to na włosach sprawdziła się lepiej. Tak, jak na skórę głowy trzeba było nałożyć jej naprawdę dużo, tak na włosy wystarczyła już odrobinka. Moje mokre kosmyki szybko ją wchłonęły, a po spłukaniu były niesamowicie miękkie i mniej niż zwykle odstające. Maska wygładziła je z pewnością domknęła łuski. Ponadto były bardziej podatne na układanie. Nie odżywiła ich jakoś spektakularnie- ale nie było to też jej zadaniem. Jednak już za samo wygładzenie i zmiękczenie moich włosów należy jej się pochwała- prawie żaden kosmetyk tego nie potrafi. Moje włosy są bowiem z natury bardzo sztywne i odstają na wszystkie strony. Jestem więc z maski bardzo zadowolona, chociaż wolałam, żeby zadziałała na skalp, a nie na długość. Mimo tego moja opinia o niej pozostaje pozytywna :)
Używałyście tej maski? Jakie wrażenie na was wywarła?
pierwszy raz spotykam się z tą maską! po wersji z masłem shea i algami mam dość BingoSpa i zużywam Stapiza, ale myślę, że mogłabym się skusić na tą wersję, pod warunkiem, że moje włosy byłyby w lepszej kondycji.
OdpowiedzUsuńPóki co, jest z nimi słabiutko i nawet nie łudzę się, że tak zniszczone włosy odbuduję - jest to mimo wszystko niewykonalne :) pozostaje mi tylko czekać, aż odrosną i małymi kawałkami podcinać :) jedyne co mogę zrobić, to sprawić, że dzięki silikonom będą przyjemniejsze do oglądania :)
ja mieszkam w gdańsku i też nigdy nie widziałam tych masek w tesco. za to ostatnio były dwa ich rodzaje w auchan, ale w składzie widniał alcohol denat., więc się nie skusiłam.
OdpowiedzUsuńOjejku, ależ zazdroszczę! Ja do Gdańska, to tylko na wakacje.. A kocham to miasto, tak świetnie się w nim czuję, no uwielbiam po prostu w nim być.
UsuńAlcohol denat? To słabo ;/ Niestety musiałam kupować w ciemno niektóre maski, bo nigdzie nie mogłam znaleźć składu, nawet na stronie producenta. Ale, zawsze kosmetyk się jakoś spożytkuje. Zgodnie lub nie z przeznaczeniem :D
też kocham to miasto, ale jednocześnie nienawidzę;) dla przykładu - od mojego byłego liceum dzieliły mnie 4 km, które autobus pokonywał w... godzinę! dodam może jeszcze, że bez przesiadek;) nno i inne różne takie tam - mam nadzieję, że Cię to choć trochę pocieszy:)
Usuńten alkohol denat. mnie skutecznie zniechęcił - może patrzyłabym na niego łaskawszym okiem, gdyby nie fakt, że mam w domu zapas innych masek i odżywek, a te z bingo spa to taka tylko zachcianka;) w każdym razie były to maski z drożdżami i olejem araganowym, ale może to jakieś stare składy?
Rozumiem, że dojazdy potrafia być męczące, jednak.. no cóż, mieszkańcy którego większego miasta się na to nie skarżą? Nie wiem, jest coś takiego w Gdańsku, zę po prostu idę sobie tam ulicą i już to samo powoduje, że mam dobry humor. I tramwajami jeździłam, bo to takie fajne było. Nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć. Nadzieja jedynie w tym, że może kiedyś tam zamieszkam :)
UsuńCo do maski z drożdżami- słyszałam, że to jedna z ich najsłabszych masek.
ja mieszkam 30 km od gdańska , a jeśli chodzi o Pawlikowską to najbardziej podobała mi się W dżungli życia opisuje w niej o swoim życiu ze brała narkotyki ,piła alkohol ,pisała zarazem i że poświeciła się temu kto jej rozkazywał czyli rodzice - że ich słuchała i przy okazji traciła swoje walory a gdy uciekła z domu postawiła na swoje marzenia i jej się udało a tak ograniczali ją rodzice myśleniem racjonalnym które ją przytłaczało . Sa tam jej przemyślenia wypisane które naprawdę dają do myślenia ,wstyd się przyznać ale strasznie klęłam a gdy przeczytałam jej książki w sumie to ta na mnie wywarła takie przemyślenia przestałam używać ich notorycznie. polecam także "sekret "najlepsza do tej pory po więcej o tej książce zapraszam tu http://www.empik.com/sekret-byrne-rhonda,prod230105,ksiazka-p
UsuńNie miałam jeszcze żadnej maski tej firmy, na razie testuję inne;)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię maski bingo ;)
OdpowiedzUsuńCo do używania w lecie - nie powiem, bo testowałam tą metodę zimą :) Faktycznie, twarz mniej się świeci, jest bardziej promienna niż 'błyszcząca', if you know what I mean :) Czytałam dużo o retinoidach, ale o tych przepisywanych na receptę, przez dermatologa. Effaclaru Duo nie stosowałam, może kiedyś się skuszę :)muszę poczytać dokładnie recenzje :D
OdpowiedzUsuńCassi? a cóż to takiego? (aż mi wstyd pytać...!)
hahahah, dziękuję za linki! henna? hmmm... wiem, że jest 'bezbarwna', ale skoro ma nadawać miodowy odcień, nie wiem czy na moje rozjaśniane włosy byłaby skuteczna :) muszę się nad tym zastanowić, ale przyznaję, nakręciłaś mnie :>
OdpowiedzUsuńi właśnie tego się boję, idzie wiosna/lato i słońca będzie coraz więcej... nie chcę mieć przebarwień słonecznych :((
fakt, jak wyglądają Twoje włosy i Twoja opinia przekonały mnie ;d przy nastepnym zamowieniu na helfy dodam ją do koszyka! :)
OdpowiedzUsuńOjejej, dziękuję kochana! Strasznie miło mi się zrobiło ;*
Usuńw tesco niestety są tylko dwa rodzaje - masło shea i 5alg, która wg. mnie jest słaba [ale ma też sporo pozytywnych opinii w necie ;)] oraz proteiny kaszmiru i kolagen którą bardzo lubię bo fajnie wygładza i ujarzmia włosy ;)
OdpowiedzUsuńObie jednak mają bardzo chemiczny zapach, który drażni ;/
Pozdrawiam !
Nie miałam żadnej z masek Bingo, ale kusi mnie bardzo ta oraz wersja bodajże... 7 ziół? Jakoś tak :)
OdpowiedzUsuńW Kielcach w Tesco w Galerii Echo można dostać maski Bingo :) i ja właśnie tam kupiłam swoją. Tej z zieloną glinką jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńO proszę, a do Kielc to mam niedaleko i trafić potrafię, to chyba się wybiorę! Dziękuję!
UsuńKuszą mnie te maski z BingoSpa.
OdpowiedzUsuńZapraszam :D
oj drażnią mnie kosmetyki do włosów w takiej lejącej postaci. Lubię kiedy maski są treściwe, bardziej zbite. Łatwiej się je wtedy nakłada na włosy i nic nie splywa
OdpowiedzUsuńHej! Nic mi z włosów nie spływało, napisałam o tym ;) Że pomimo lejącej konsystencji właśnie wszystko się we włosy ładnie wchłania, lepiej niż te treściwe nawet.
UsuńW Wispolach są :-) ostatnio dorwałam moją wymarzoną z glinką Ghassoul i świetnie się sprawdza przed myciem na pół godziny czy godzinkę! <3
OdpowiedzUsuńtej z zieloną glinką akurat nie używałam... ale mam w zamiarze kupić z 40 ekstraktami :))
Nie mam pojęcia co to :D U mnie w mieście nie ma takich sklepów :)
UsuńLubię maski Bingo! Nawet bardzo :)
OdpowiedzUsuńmało wydajna : o dla mnie właśnie jest niesamowicie wydajna! ale to może zależeć od tego, że mam krótkie włosy :D
OdpowiedzUsuńa jeśli o Khadi chodzi... śmierdzi przeraźliwie. naprawdę, nie wyolbrzymiam :D
OdpowiedzUsuńTylko 4 użycia?! O matko... to faktycznie strasznie szybciutko poszła :O polecam zainwestować w litrowe opakowanie w takim razie :D a co do jedzenia, nie jesteś jedyna... hahahah :) niestety mam to samo :)
OdpowiedzUsuńJa w dwóch sklepach tesco nawet przez chwilę pracowałam i też ani jednej maski bingo nie widziałam. A specjalnie patrzyłam co mają - ogólne to bida z nędzą, nic czego by nie było w innych sklepach. Chociaż masek bingo nigdy na żywo nie widziałam, nigdzie. Może w jakichś b. dużych sklepach typu auchan w krk są, kiedyś sprawdzę.
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, jaki jest obwód Twojego kucyka? Bo Twoje włosy wyglądają na bardzo gęste =)
Dzięki za komentarz u mnie.
Tylko na wszelki wypadek napisz też u mnie, bo ja miewam ciężką sklerozę.
UsuńNie mam pojęcia jaki jest obwód mojego kucyka :) Mam dwie lewe ręce do robienia czegokolwiek. A włosy rzeczywiście mam gęste i grube, przez co każdy kok/kucyk kończy się bólem cebulek i karku ;/
Usuńmoje włosy nigdy nie doświadczyły żadnej maski xD aż wstyd się przyznać, ale no cóż... nie znam też marki bingo, tylko tyle co czasami coś na blogach przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie używałam jej, ale co do masek Bingo w Tesco to są tylko 2 rodzaje: masło shea i 5 alg oraz z kaszmirem ;-) Więc dobrze, że ją kupiłaś przez neta ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji używać masek Bingo, ale wiem, że w Auchan można kupić z proteinami kaszmiru i kolagenem, keratyną, zieloną glinką i 40 składników. Można więc rzec, że asortyment mają niezły. :)
OdpowiedzUsuńZnam markę BingoSpa, ale nigdy nie miałam ich masek do włosów. Może kiedyś zamówię jakąś w sklepie internetowym :)
OdpowiedzUsuńA w Tesco i w Auchan widziałam tylko ich maseczki do twarzy :(