niedziela, 12 maja 2013

Podsumowanie miesięcznej walki z wypadaniem



Witajcie :) Dziś chciałam rozliczyć się zarówno ze sobą, jak i z Wami z mojej miesięcznej walki z wypadaniem włosów. Na przełomie marca i kwietnia walkę tą toczyłam przy użyciu wcierki Jantar i odniosłam zwycięstwo. Więcej mogłyście przeczytać o niej tutaj
Jednak życie nie mogłoby być tak piękne, żeby można było ciągle używać tej samej wcierki, oj nie- skalpik się nudzi i trzeba urozmaicenia szukać(widać, że kobieta ;) Więc pomyślałam, że spróbuję czegoś zachwalanego przez wiele dziewczyn- kozieradki. Jak się okazało jednak w mojej mieścinie nie ma żadnego sklepu zielarskiego. I co robić? Udać się do apteki :) Ja tak zrobiłam i tam kozieradkę bez problemu znalazłam, więc jest nadzieja i dla włosomaniaczek, które do sklepów zielarskich dostępu nie mają, tak jak i ja. 

Swoją walkę z wypadaniem przy pomocy kozieradki rozpoczęłam 11.04.2013r i trwała ona do 11.05.2013r.


Przepis I: łyżeczkę kozieradki zalałam 70-80ml gorącej, ale już nie wrzącej wody. Rozmieszałam, poczekałam aż ostygnie i przelałam do buteleczki po Jantarze. Przechowywałam w lodówce do tygodnia. Tak przyrządziłam wcierkę dwa razy.

Przepis II: 2łyżeczki kozieradki zalałam 70-80ml gorącej, ale nie wrzącej wody. Wymieszałam dokładnie, poczekałam aż ostygnie i przelałam do buteleczki po Jantarze. Przechowywałam w lodówce do tygodnia. Przyrządziłam wcierkę w ten sposób dwa razy.

Cena: Za swoją kozieradkę zapłaciłam 2,30zł Są to więc grosze w porównaniu z innymi aptecznymi gotowymi już specyfikami. W dodatku jedno opakowanie starcza spokojnie na miesięczną kurację.

Wydajność: Duża. Wcierka jest bardzo rzadka po przyrzadzeniu z któregokolwiek z wyżej podanych przeze mnie przepisów. A opakowanie, jak pisałam przed chwilą, relatywnie tanie, byłoby więc wszystko idealnie. Ale...


Zapach: Mój nos po specyfikach indyjskich stał się chyba jakiś odporniejszy, ale ja przestałam czuć smrodek kozieradki. To znaczy: wyczuwam ten rosołowaty tłuszcz przyprawy curry przy przyrządzaniu kozieradki, jednak zaraz po odkręceniu buteleczki z tym wywarem dopiero co wyjętej z lodówki zapachu nie czuć. Dopiero kiedy zdąży się ona zacieplić zapach znów wraca(yhhh, smrodek raczej). Więc jakby ktoś chciał to polecam wypróbować, jesli wcierka na was działa ale odstrasza was zapach.

Kozieradka a wypadanie: Nie pomogła. Włosy jak wypadały, tak wypadają, a czasami nawet jest ich jeszcze więcej. Nie są to może liczby rzędu 200, jednak martwię się, ze mój zawsze dość gruby warkocz się przerzedził. Myślę, że może to być jednak wina przede wszystkim stresu przedmaturalnego, bo i jeść jakoś nie mogłam ostatnio(nie ma to jak słyszeć od każdego komplementy typu "Aleś Ty zmizerniała!") i byłam jednym wielkim chodzącym kłębkiem nerwów.. Jednak tak czy siak kozieradka nie pomogła. A wcierałam ją dzień w dzień, rano i wieczorem. Zawiodłam się więc przeogromnie.

Kozieradka a przyrost: Tutaj też nie zauważyłam różnicy. Zdecydowanie u mnie przyrostu nie przyspieszyła, chociaż o to akurat nie mam do niej pretensji. Mi włosy i tak zwykle rosną dość szybko(jak kiedyś farbowałam to na miesiąc odrost wynosił 2,4cm), więc nie będę rozpaczała.

Kozieradka a przetłuszczanie się włosów: Tutaj jakiś efekt widzę. Zdecydowanie włosy pozostawały dzięki niej dłużej świeże i jest to zdecydowanie coś godnego zachwytu. Polecam więc kozieradkę osobom borykającym się z problemem szybkiego przetłuszczania się skóry głowy. Ja myję włosy co dwa dni, jednak kiedy wcierałam w skalp kozieradkę rozważałam nawet przedłużenie tego czasu do 3 dni. I kiedy czasami ulegałam temu pomysłowi nie żałowałam, bo nie wstydziłam się wyjść do ludzi owego trzeciego dnia :) 

Kozieradka a efekt push-up: Taaaaaak! Tutaj kozieradka naprawdę mnie zaskoczyła. Czytałam co prawda u innych blogerek, że jest dobra w tym przypadku, ale.. nie liczyłam na to jakoś specjalnie, chociaż przyklapnięte to moje włosy były, nie powiem. Jednak podczas wcierania kozieradki były one cudownie odbite od skóry głowy i zaczęłam wierzyć, że nawet tak ciężkie włosy jak moje mogą mieć porządną objętość, a nie być takie wiecznie przyklapnięte. Jestem jej za to bardzo wdzięczna.

Kozieradka a wysuszenie skalpu: Niestety, kozieradka tak jak i większość ziół działa na mnie destruktywnie. Mój skalp stał się znów suchy i zaczął swędzieć. A mogę winą o to obarczać tylko kozieradkę. Dla wrażliwców i osób ze skalpem skłonnym do ekscesów więc zalecam większą osrtrożność przy jej używaniu oraz nawilżanie skalpu.

Podsumowując, liczyłam na większe efekty, lub chociażby jakieś efekty, jednak się zawiodłam. Kozieradka nie ograniczyła wypadania moich włosów, za to wysuszyła skalp. W dodatku ma nieprzyjemny jak dla mnie zapach. Z kolei na plus przemawia zwiększona objętość włosów, wydłużenie ich świeżości oraz jej niska cena i duża wydajność. Zastrzegam również, że.. na kazdego może zadziałać inaczej. To jest jedynie moja bardzo subiektywna opinia na jej temat.

A Wy stosowałyście kiedyś wcierkę z kozieradki? Sprawdziła się?

33 komentarze:

  1. sporo zachodu z tymi włosami.
    Wolałabym przyjmować ją doustnie.
    jeszcze przemyślę sprawę. tymczasem z Twojego polecenia zakupiłam JANTAR, wcierkę i mgiełkę ochronną. jestem ciekawa efektów.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie spowodowała przesusz, łupież i coś w rodzaju 'kasku' na skórze głowy :/ jantar to samo... ale ostatnio zakupiłam inną wcierkę, która mnie nie podrażnia! i aż jestem ciekawa, czy sprawdzi się na moich włosach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakaż to wcierka? Nie bądź taka tajemnicza! ;)

      Usuń
    2. Apteczka Agafi, aktywne serum ziołowe na porost włosów, czyli zachciało mi się spróbować kosmetyków prosto z Rosji :D bałam się, że wyciąg z papryczek chilli mnie podrażni, ale nic takiego się nie dzieje :)

      Usuń
    3. Ahh, ja też miałam się na to skusić, ale w końcu funduszy mi zabrakło na ten specyfik. Poczekam w takim razie na Twoją recenzję i może wtedy zamówię :)

      Usuń
  3. Dla mnie kozieradka ograniczyła wypadanie, ale nie mogłam znieść jej zapachu...


    Był wszędzie i wszędzie za mną chodził. W szkole każdy wiedział, że ja siedziałam przed chwilą w tym miejscu bo czuć było rosół...
    Ten zapach był nawet na szczotkach z naturalnego włosia i do tej pory go czuć pomimo wielokrotnych myć...

    OdpowiedzUsuń
  4. zastanawiałam się nad stosowaniem, ale ja najbardziej liczę na przyśpieszenie wzrostu i teraz sama nie wiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wole chyba gotowe produkty do wcierania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Będę musiała sprawdzić na własnej skórze :) Nawet jak nie pomoże na wypadanie włosów to ciekawi mnie ten efekt push-up :D

    OdpowiedzUsuń
  7. u mnie po kozieradce pojawił się straszny przesusz na skórze głowy i niestety musiałam ją odstawić :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja właśnie wróciłam do kozieradki, po przerwie na picie drożdży (akcja u Anwen). Już wcześniej kozieradka bardzo pomogła mi na wypadające włosy, teraz bardziej liczę na przyrost i zmniejszenie przetłuszczania.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi kozieradka przyciemniła moje włosy. Nie wiem jakim cudem doprowadzę je do naturalnego jasnego blondu, cytryna na razie nie daje rady... :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam Cię, że okresie matur chciało Ci się męczyć z tym smrodkiem... Ja generalni jak się uczę to nie znoszę żadnych zapachów i odwieszam na ten czas wszystkie wcierki ;) Kozieradkę spróbuję, ale dopiero za jakieś 2 m-ce ;) Jak wcierałam Seboradin rzepowy to TŻ nie mógł tego znieść, więc ciekawe co powie o kozieradce... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seboradinu to ja sama znieść nie mogłam :D A kozieradkę polecam "na zimno" zapach jest naprawde mniej wyczuwalny :)

      Usuń
  11. muszę wypróbować :D Zabieram się do niej już kilka miesięcy :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Też próbowałam z Kozieradką. Ale po pary dniach odpuściłam na jakiś czas. Coraz częściej czytam na blogach, że nie widać po niej zmniejszonego wypadania, ani zwiększonego przyrostu ( a z taką myślą ją kupowałam). Co mnie smuci i nie zachęca do ponownego spróbowania.
    A co do odbicia włosów u nasady i przetłuszczania, zdecydowanie się zgadzam ;)
    A zrezygnowałam z niej bo zapach był nie do zniesienia (używałam zimnego naparu). A mój chłopak często przytula się do moich włosów :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, faceci lubią włosy, szczególnie te ładnie pachnące :D Też to zauwważyłam.
      no to jak widac mój nos został zaatakowany znieczuleniem po olejkach indyjskich :)

      Usuń
  13. mnie też kozieradka wysuszła, z efektami dalej walczę;x

    OdpowiedzUsuń
  14. Nigdy nie miałam kozieradki ale jakoś odstraszają mnie te pogłoski o jej okropnym zapachu.

    OdpowiedzUsuń
  15. kozieradka baaardzo mi pomogła. stosowałam ją przez 2 miesiące, po czym od 2 lub 3 mam przerwę i nadal mało włosów wypada ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam wiele dobrego na temat kozieradki no i Twoja opinia mnie w tym umocniła także jutro z samego rana lecę ją kupić:)!
    Uwielbiam mieć objęte włosy!
    Masz świetny blog,już go oczywiście OBSERWUJĘ !:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, no to świetnie, tylko że moja opinia jest raczej negatywna..
      A, no chyba że chodzi o objętość. "objęte włosy"- rozwaliłaś mnie tym! :D
      Dziękuję bardzo.

      Usuń
  17. stosuje tą pierwszą,czyli jantar i jest okej, o drugiej duzo sie naczytalam,ale nigdy nie mialam. Na wypadanie polecam Ci biovax,u mnie 3msc kuracja sprawila cuda:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jaki biovax? maskę, szampon czy jeszcze coś innego? i który rodzaj?

      Usuń
  18. miałam ją kupić wczoraj ale z głowy mi wypadło muszę zobaczyć u mnie w miasteczku, po raz kolejny powinnam Tobie podziękować dobrze ze mi o niej przypomniałaś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i niestety nie dostałam jej u mnie muszę poszukać w mieście ...widzę że , zaczęłaś stosować jantar , ja sobie obiecuje picie lnu ciekawe jakie da efekty :)

      Usuń
  19. z pewnością wypróbuję kozieradkę, na razie jednak czekam na efekty Jantar :))) masz przepiękne włosy, cudowny skręt, dodałam do linków u siebie :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Myślałam kilka razy o kozieradce, ale zapach skutecznie mnie odstrasza.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja się na nią nie skusze ;) no chyba, że w wakacje ;D

    OdpowiedzUsuń
  22. Wypada mniej ale sądzę ze to raczej skutek suplementacji. Wody brzozowej mam jeszcze duuużo i jak tylko skończę radical ( już niewiele) to będę ją używać ciągle, do dna. Wtedy może uda mi się wychwycić coś więcej.

    I raczej nie kupowałabym drugi raz tej z isany, tylko taką: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=20633 - dużo łatwiej ją zużyć no i ma prostszy skład.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam ta wodę, jednak alkohol denat mnie odstrasza i to skutecznie. Dlatego myslę o tej z isany, ma bardziej dla mojego sklapu skład przyjazny.

      Usuń
  23. Naprawdę próbowałam i nie dałam rady :/ To okropieństwo tak niemiłosciernie śmierdzi, że choćby nie wiem jak działało nigdy więcej :D. Świetny blog, obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  24. u mnie kozieradka leżakuje już w szafie i czeka... w sumie nie wiem na co, ale trochę boję się przesuszania skalpu :( mam z nim często problem, więc jest duże prawdopodobieństwo.
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń

Tutaj obowiązuje jedna zasada: NIE CZYTAŁAŚ - NIE KOMENTUJ.
To naprawdę widać. I nie zachęca do odwiedzenia Twojego bloga :)

Poza tym- na wszystkie komentarze i pytania postaram się odpowiedzieć.
Zapraszam do komentowania i dziękuję za każdą opinię.