czwartek, 18 kwietnia 2013

Nieudana mgiełka do włosów z półproduktów




Dziś opiszę mgiełkę do włosów, którą postanowiłam zrobić kilka dni temu. Jako że niedawno zrobiłam zamówienie ze sklepu zrób sobie krem postanowiłam wykorzystać półprodukty i stworzyć coś(tak niby kreatywnie ;).  Co mi z tego wyszło? Przekonacie się za chwilkę. 

Składniki: 
Aloes zatężony 10x - 5ml
D-panthenol 75% - 0,5ml
All-in-one (witaminy) - szczypta
Woda przefiltrowana - 50ml

Wszystkie składniki dokładnie odmierzyłam, przelałam do buteleczki z atomizerem zakupionej we wspomnianym wcześniej sklepie i wymieszałam. Następnie spryskałam taką mieszanką włosy. Miało być to pierwsze O. Za drugim razem spray'em zmoczyłam włosy przed nałożeniem na nie oleju- Amli Jasmine. Za trzecim razem użyłam mieszanki jako "bazę" przed nałożeniem na nie maseczki domowej roboty, na którą przepis podałam w tym poście.

Teoretycznie taki spray własnoręcznie robiony powinien nawilżyć i leciuteńko odżywić moje kosmyki. Pokładałam w nim ciuchutką nadzieję, szczególnie ze względu na dużą ilość aloesu i pantenolu. W zasadzie dobrałam tak proporcje tych półproduktów, żeby zmieścić się w ich górnych granicach stężenia w produkcie. Niestety, mgiełka nie sprawdziła się tak, jak tego oczekiwałam.

Efekty: włosy od razu po spryskaniu tą mieszanką były po prostu wilgotne. Jednak już po 15 minutach wyschły i stały się sztywne, lepkie, klejące, niemiłe w dotyku, wręcz szorstkie. Poza tym nie dało się nałożyć na nie już niczego innego(czy to oleju, czy to maseczki). Kiedy próbowałam to zrobić z głowy leciało niesamowicie dużo włosów, więc poddawałam się po jakimś czasie. Efekty po umyciu w zasadzie był żadne. Włosy nie różniły się niczym po tym, jak użyłam mgiełki przed myciem. Były takie, jak i w dni, kiedy jej nie stosowałam. W dodatku spray uniemożliwił aplikacje innych kosmetyków, nie nawilżył włosów, wzmógł ich wypadanie. Jestem jak najbardziej niezadowolona z jego efektów. Chciałam dobrze.. ale coś nie wyszło. Jednak swoją przygodę z półproduktami dopiero zaczynam, mam nadzieję, że z czasem będzie już tylko lepiej. Chociaż nie wiem, czy pozwolę jeszcze kiedyś swojej inwencji twórczej zapanować nad rozsądkiem. 

P.S. W zakładce "Moje włosy" pojawiło się nowe zdjęcie, taka "Aktualizacja włosowa"- planuję, że mniej-więcej w połowie każdego miesiąca zrobię zdjęcie włosów z tyłu i tam je będę zamieszczać. Zapraszam :)

A Wy macie jakieś własne pomysły na stworzenie kosmetyków z półproduktów czy wolicie nie ryzykować?

13 komentarzy:

  1. Ja tam wolę nie ryzykować, jakoś tak nie ufam sobie. Faktem jest to ze wtedy wiemy co na siebie wylewamy, ale niestety mnie to jakoś nie bawi.

    OdpowiedzUsuń
  2. toż to same humektanty!
    u mnie po czymś takim to by dopiero był efekt miotły;)

    OdpowiedzUsuń
  3. dlatego ja wolę gotowe kosmetyki :D nie bawię się w takie kombinowanie, nie mam na to ani czasu ani cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja wolę nie ryzykować ;-) raz zrobiłam mieszankę i też wypadały mi włosy

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jeszcze nie próbowałam sobie robić sama mgiełki. Kusiła mnie ta opcja i kusi, ale po prostu nie czuję się na siłach i boję się, ze wyjdzie mi coś takiego jak u Ciebie :(

    OdpowiedzUsuń
  6. ja nigdy nie robię tego sama, kupuję zrobione ;p
    Hej!! Zapraszam Cię do wzięcia udziału w moim rozdaniu. Niewiele trzeba zrobić, wiele można wygrać! http://lllilian.blogspot.com/2013/04/rozdanie-konkurs.html -- lakiery, cienie oraz balsam do ust

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja się przejechałam na mleczku pszczelim. Ono ewidentnie robi u mnie puch na koncach. Dodawalam ja do maseczek ale byla po nim masakra,tak więc sobie odpuscilam...

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że też nie masz szczęścia ostatnio do eksperymentów włosowych tak jak ja :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Całkiem możliwe, ze wyszło za dużo aloesu, bo on ma kwaśne ph z tego co się orientuję i może właśnie robić szorstkie włosy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie lubię się bawić w tworzenie własnych kosmetyków. Od czegoś w końcu są naukowcy, którzy mają lepszą wiedzę niż ja. Następnym razem zrobisz lepszą mgiełkę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja zdecydowanie wole póki co nie ryzykować, aczkolwiek korci mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. wolę nie ryzykować póki co nie mogę znaleźć odpowiednich masek ,odzywek a o oleju nie wspomnę żadnego bym nie nałożyła na noc tak się boje po ostatnim 30 minutowym trzymaniu migdałowego ....szkoda mi tego co udało mi się osiągnąć do tej pory są śliskie i błyszczące ,podcinam końce jak widzę takie które odstają od reszty , jeszcze nie wygrałam z przetłuszczaniem ale mam nadziej ze coś takiego znajdę co je w koncu uniesie od nasady i wytrzymają chodź 3 dni

    OdpowiedzUsuń

Tutaj obowiązuje jedna zasada: NIE CZYTAŁAŚ - NIE KOMENTUJ.
To naprawdę widać. I nie zachęca do odwiedzenia Twojego bloga :)

Poza tym- na wszystkie komentarze i pytania postaram się odpowiedzieć.
Zapraszam do komentowania i dziękuję za każdą opinię.