Witam! Dziś zapraszam na podsumowanie miesięcznej pielęgnacji włosów, tej czerwcowej.
Wcierki:
Jantar(nowa wersja) - w fazie testów, ale chyba się z nią nie polubię. niedługo dam Wam znać, co o niej dokładniej myślę. I czy u którejś z Was nowy Jantar też spowodował swędzenie skalpu? Bo chyba to na niego spadnie wina...
Olejowanie:
Amla Jasmine - używam jej już od trzech miesięcy i niedługo pojawi się recenzja, bo myslę że po takim okresie czasu mozna napisać rzetelną opinię oleju.
Domowa maseczka: miód, oliwa, woda + maska/odżywka - użyłam kilka razy przed myciem na całą noc. Napiszę coś bardziej szczegółowo na temat tej domowo-drogeryjnej mieszanki już wkrótce, jak będę miała zdanie na jej temat.
Mycie:
Barwa Naturalna Szampon piwny w kompleksem witamin - nie polubiłam się z nim, o czym mogłyście przeczytać tutaj. Całe szczęście już się skończył i mogłam go zamienić na:
Farmona 'Miłorząb Japoński' - mocny oczyszczacz uzywany raz na jakiś czas. Wróciłam do niego po roku czasu, bo na początku włosomaniactwa też go miałam. Baardzo go lubię!
Love 2MIX Organic 'Mango i Avokado' Szampon do włosów zniszczonych z efektem laminowania - używałam go regularnie, co dwa dni, ale... jeszcze nie mam zdania! Nie wiem sama dlaczego, ale niedługo będę musiałą napisać recenzję i sama nie wiem jaka ona bedzie :)
Odżywianie po myciu:
Biovax do włosów osłabionych ze skłonnością do wypadania - więcej o nim możecie przeczytać tutaj. Średnio się sprawdził, póki co dam włosom odpocząć od Biovaxów.
Biovax do włosów blond - polubiłam się z tą maską, chociaż bardziej spisywała się jako odżywka, o czym możecie przeczytać tutaj. Pod koniec miesiąca jednak oba Biovaxy sięgnęły dna, więc musiałam zmienić pielęgnację.
Kallos - o dziwo pewniak, o którym pisałam świetne rzeczy tutaj, przestał dawać radę solo i zaczął puszyć włosy, więc postanowiłam mieszać go w stosunku 2:1 z maską niżej:
Natur Vital Hair loss - za kilka dni pojawi się tutaj jej recenzja. Z kallosem spisywała się całkiem fajnie!
WAX Camille - uzyłam jej tylko 2 razy, myslę że w lipcu będę miała już o niej jako-takie zdanie.
Odżywka Timotei 'Złociste Refleksy' - kiedyś, kilka dobrych lat temu, używałam jej namiętnie i była rewelacyjna. Teraz.. spisuje się również wspaniale! Jestem nią oczarowana! Używałam jej w sytuacjach awaryjnych, kiedy chciałam, żeby włosy wyglądały dobrze i były fajne w dotyku. Jest to najlepsza odżywka na świecie! Ah, no i czasami był to drugi kosmetyk, jaki nakładałam do włosów, kiedy pierwszy mógł okazać się zbyt lekki, bo moje włosy potrzebują dociążenia. Czytaj: najpierw maska na 30min pod ręcznik, potem spłukiwanie, potem ta odżywka na 5min, potem płukanka octowa. I było idealnie!
Płukanki:
Płukanka octowa - wróciłam do niej po krótkiej przerwie i testowałam tylko ją przez cały czerwiec, więc niedługo dam znać czy i jak się sprawdziła. Ale, uprzedzając trochę- polubiłyśmy się.
Zabezpieczanie końcówek:
Olej ze słodkich migdałów - w fazie testów, w lipcu planuję w końcu zacząć olejować nim włosy i zdać pełną relację o nim, mam nadzieję, że się uda :)
Eksperymenty i stylizacje- czyli dwa kryzysy włosowe:
Wydobycie skrętu - miałam do niego dwa podejścia. Pierwsze okazało się całkiem udane, o czym mogłyście przeczytać tutaj. Drugie... to był koszmar. Właściwie było to kilka dni temu, 29ego czy 30ego czerwca. Umyłam włosy rano, co rzadko się zdarza, wszystko było jak zwykle. No i odgniatałam jak we wcześniej wspominanym wpisie przy użyciu żelu Bielendy. Na następny dzień była reanimacja, a wieczorem ponowne mycie. I co się okazało? Chyba już więcej nie odważę się tak wydobyć skrętu, bo myślałam że bedę musiała ścinać włosy do ramion!!! Całe był skołtunione i oblepione, mimo że umyłam je szamponem Love 2MIX. Potem poszedł WAX Camille... a potem znowu to samo.. Więc zdecydowałam się na oczyszczenie ich SLS'em, a potem na nałożenie pewniaków- Kallosa i Odżywki Timotei 'Złociste Refleksy'(wycofana, w Polsce przynajmniej). I włosy były potem cudowne :)
Rozjaśnianie Rabarbarem - takim, co go możemy kupić w warzywniaku. Wzięłam trzy pędy/łodygi czy jak to się zwie, zrobiłam kompot i spryskałam włosy. Potem umyłam, a potem uzywałam jako mgiełkę. NIE POWTÓRZĘ TEGO WIĘCEJ- włosy były posklejane, niemiłe w dotyku, obciążone. Następnym razem wypróbuję korzeń rzewienia, a nie takie głupoty..
Przyrost: zauważalny gołym okiem, keidy patrzę w lustro. To chyba za sprawą siemienia lnianego... O którym napiszę chyba juz w kolejnym wpisie :)
Wypadania: trochę się unormowało, to znaczy raz mniej, raz więcej włosów z głowy leci. A nie, jak było wcześniej, za każdym razem tak samo dużo. Aczkolwiek przedziałek zagęścił się, co z resztą widać nawet na zdjęciu. Cuda się dzieją na tym świecie!
Niestety, wróciło swędzenie skalpu :(
A jak tam Wasze włosy w czerwcu?
jakie ładne włoski *.*
OdpowiedzUsuńjulcia102030.blogspot.com
jakie długie, cudowne :) Chciałabym mieć taką długość, ale nie wiem czy dam radę .. im włosy dłuższe tym większy przyklap
OdpowiedzUsuńO kurczę, to się podziało z tym drugim wydobyciem skrętu :( U mnie teraz rano wystarczy, że przeczeszę włosy palcami i wgniotę 2 krople oleju i jest ok. Ale jak nakładałam za dużo żelu, też miałam szorstki kołtun, może tu leży przyczyna kochana?
OdpowiedzUsuńPłukankę octową bardzo lubię, olej ze słodkich migdałów na całą długość też :)
Możliwe, ale teraz mam traumę i nieprędko do niego wróce. A wersję mam taką w przeźroczysto-białym opakowaniu.
UsuńZapomniałam dopisać: i myślę, że to nie wina ilości czy np. wersji, ale po prostu tego, że moje włosy bez czesania totalnie się plątają i chyba wydobywanie skrętu sobie odpuszczę.
UsuńSą piękne nawet bez wydobywania skrętu :)
UsuńAle masz piękne te włosy! Też lubię płukankę octową i w lipcu chcę do niej wrócić :)
OdpowiedzUsuńWow, śliczne kręcioły *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Marswi.
Świetna długość :)
OdpowiedzUsuńJa kończę Jantara oraz tabletki drożdżowe Lewitan.
Sama nie wiem co z przyrostem, ale myślę, że jest całkiem w porządku :)
Oj kochana.razem miałyśmy feralną Jazdę z kołtunikami-dobrze że wszystko OKI.Włosy masz przecudowne!!!
OdpowiedzUsuńfantastyczne, włosy- marzenie! ;)
OdpowiedzUsuńNie używałam jeszcze nowej wersji Jantara i trochę się jej boję, poprzednia bardzo dobrze się sprawdziła i obawiam się, że teraz może być inaczej.
OdpowiedzUsuńjakie piękne,pękam z zazdrości :)
OdpowiedzUsuńdłuuugie ;)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę długości :)
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię nowego jantara, mam dwie butelki i nie wiem co z nimi zrobić :( Właśnie pod Twoim wpływem kupiłam ocet jabłkowy, zobaczymy co u mnie z tego wyjdzie ;))
OdpowiedzUsuńPiękne włosy ;-)
OdpowiedzUsuńja dałam drugą szansę Jantarowi - mam starszą wersję ;) I do płukanki octowej też wróciłam, lubię ją :)
<3
OdpowiedzUsuńMasz piekne te wloski. A u mnie odwrotnie przedzialek sie poszerzyl :(. Mam nadzieje, ze szybko uporasz sie ze swedzeniem :)
OdpowiedzUsuńjaki masz żel z bielendy ? ja mam mocny (niebieski) i jest tragiczny ;o
OdpowiedzUsuńJa mam wersję w biało-przeźroczystym opakowaniu no i nie jest zły, ale te splątane kołtuniki...
UsuńJakie ładne kręciołki ;) ja stosuję nową wersję Jantara i jak na razie nie narzekam, spisuje się całkiem nieźle ;)
OdpowiedzUsuńŚliczne masz włosy :)
OdpowiedzUsuńA nowy jantar stosuję od jakichś 10 dni i też mnie swędzi skóra głowy :/ Stara wersja łagodziła mi skalp, a ta nowa lekko podrażnia :/
No właśnie! Mam tak samo: stary jantar łagodził skórę głowy, a teraz tylko to swędzenie!
UsuńWidocznie mamy podobnie kapryśne skalpy :)
ależ długie !
OdpowiedzUsuńale długie masz już te włosy :)
OdpowiedzUsuńw moim przypadku płukanka octowa nie spisała się a szkoda
OdpowiedzUsuńco jak co ale włosy masz boskie ♥
OdpowiedzUsuńMasz taki cudowny kolor i ta długość! :)
OdpowiedzUsuńZawsze zastanawiałam się jak to jest mieć takie długie włosy, eh może i mi się to kiedyś uda :)
Jakie słodziuuutkie rureczko-loczki :*
OdpowiedzUsuńJedna rzecz odnośnie Kallosa mnie zaintrygowała. Mówisz, że zaczął puszyć włosy? A oczyszczałaś je SLSem? :-)
na moje włosy sklepowe żele też źle działają (albo nie umiem się nimi dobrze obsłużyć haha)
OdpowiedzUsuńa Twoje włosy...jej! chcę takie same :D!
Mnie po nowym Jantarze skóra głowy nie swędzi. Jak dla mnie nie ma różnicy między nową a starą wersją (w składzie oczywiście zauważalna, ale w działaniu nie). Ale ja mam odporny skalp na takie rzeczy, nie pamiętam, żeby mnie kiedykolwiek skóra głowy swędziała.
OdpowiedzUsuńA twoje włosy niezmiennie piękne. Ah, marzenie ;)
Piękne włosy, chciałabym żeby moje tak się kręciły i były tej długości :)
OdpowiedzUsuńAle śliczne włosy :)
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam używać Jantara, ale póki co wszystko jest okej :)
Ile cm mają Twoje włosy? Pytam, bo mam bardzo podobny skręt do Twojego, a długość do której dążę to taka wizualnie jak u Ciebie. Moje kręcioły na razie niestety maja dopiero 47 cm i sięgają troszeczkę za zapięcie stanika.
OdpowiedzUsuńNie ma pojęcia :) Nie mierzę ich.
UsuńAle jeśli Ci zależy, to mogę to zrobić. Tylko powiedz które pasemko: takie tuż nad karkiem, tuż nad czołem za uchem, czy np ze środka głowy? Bo myślę, że każde miałoby inną długość.
Dzięki za odpowiedź :) to takie nad karkiem, wiem jak jest z długością, bo moje to też chyba mają w różnych miejscach +/- kilka cm. A Twoje włosiska to mój cel wizualny i dlatego tak dociekliwa jestem :)
UsuńTuż nad karkiem - 51cm
UsuńPasemko nad czołem - 56,5cm
Czubek/środek głowy, gdzie kończy się przedziałek - 59,5cm
Na szczęscie ja mam jeszcze starą wersję jantara ;p
OdpowiedzUsuńu mnie nowy jantar nie spowodował swędzenia, ale z pewnością nie działa u mnie tak dobrze, jak jego poprzednia wersja :(
OdpowiedzUsuńMoich niestety jakby więcej wypaduje :(
OdpowiedzUsuńStosuję teraz Jantar i odstawiłam tabletki. Zobaczymy co się bedzie działo.
Jutro chyba sprawię sobie maseczkę z Biovaxu jak zdążę :))
Masz piekne wlosy :)
OdpowiedzUsuńkochana, masz podobną długość do mnie ;)
OdpowiedzUsuńja też bardzo lubię płukankę octową, tyle że dawno już jej nie robiłam - dzięki za przypomnienie ;)
Osoba u której wystąpiło swędzenie sklapu po nowym jantarze - OBECNA :D
OdpowiedzUsuń